wtorek, 28 lutego 2017

Ep. 18

Polecany utwór do rozdziału: BTS - Reflection
 _______________________________________________________________________________________

[*W poprzednim rozdziale*
Wziąłem cichy wdech próbując opanować siebie i swoje emocje. Szarpnąłem za kaptur tej osoby, żeby zobaczyć kto to, a gdy ujrzałem jej twarz zamarłem.
- Nayeon.. - szepnąłem nie wierząc w to co sam widzę.]

Patrzyłem na dziewczynę jak ogłupiały nie wiedząc co mam powiedzieć. Potrząsnąłem głową.
- Chłopaki muszą się dowiedzieć, że tu jesteś! - powiedziałem do niej, ale dziewczyna szybko zasłoniła mi usta i pokręciła głową.

*Nayeon*
Oh boże.. Najgorsze co mogło się stać. Żeby, którykolwiek z nich mnie zobaczył. Pokręciłam głową zasłaniając usta Taehyungowi.
- Nikt nie może się dowiedzieć, że tutaj jestem. - powiedziałam cicho poważnym tonem. - Nikt, a nikt, rozumiesz?

*Jungkook*
V gdzieś zniknął. Powiedział, że musi coś załatwić, ale nie wrócił do tej pory. Zacząłem się o niego martwić. Było późno w nocy, a on łazi kompletnie sam po obcym mieście.
- Uspokój się. Pewnie zaraz wróci, nie jest małym dzieckiem. - odezwał się obojętnym głosem Yoongi. Spojrzałem na niego bez słowa krążąc nerwowo po swoim pokoju. - Usiądź, bo zaczynasz mnie drażnić tym pieprzonym chodzeniem w tą i i z powrotem. - rzucił do mnie, a ja zrezygnowany usiadłem na łóżku wyciągając telefon z kieszeni. Wybrałem numer do V i zadzwoniłem do niego. Na szczęście po kilku sygnałach odebrał.

*Taehyung*
Poczułem wibrację w kieszeni spodni, więc wyciągnąłem telefon z niej. Zobaczyłem kto dzwoni i spojrzałem na Nayeon.
- Dzwoni Jungkook. - powiedziałem cicho.
- Odbierz i powiedz mu, że zwiedzasz park niedaleko hotelu i, że za niedługo wrócisz. - odparła szybko, więc jak powiedziała tak zrobiłem. Gdy uspokoiłem maknae rozłączyłem się i wróciłem do rozmowy z Nayeon.
- Co ma znaczyć to, że nikt nie może się dowiedzieć? - zmarszczyłem zdziwiony brwi.
- Boże, Tae nie mam czasu, żeby to wszystko Ci wytłumaczyć. - dziewczyna pokręciła bezradnie głową.
- Dlaczego? - moje pytania nie miały końca. Nie było jej dwa miesiące. Muszę wiedzieć co działo się z nią podczas jej nieobecności.
- Bo nie mam czasu. - spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi brązowymi oczami.
- Ktoś Cię goni? - zaśmiałem się cicho, ale Nayeon patrzyła tylko na mnie bez słowa. Cały automatycznie zbladłem. - Jesteś w niebezpieczeństwie?
- Tae nie mogę o tym rozmawiać. - powiedziała to tak cicho, że gdybym nie stał tylko kilka centymetrów od niej to na pewno bym tego nie usłyszał. Przełknąłem nerwowo ślinę czując jak dłonie z nerwów zaczęły mi drżeć.
- Chłopacy muszą się dowiedzieć.  Pomożemy Ci. - powiedziałem twardo.
- Nie. - odparła błagającym tonem. Nie wytrzymałem. Złapałem ją za nadgarstek, przyciągnąłem ją i przytuliłem mocno do siebie przytulając jej buzię do swojej klatki piersiowej. Poczułem jak po cichu zaczęła płakać, więc bez słowa dalej przytulałem ją do siebie głaszcząc ją delikatnie po głowie. Pocałowałem ją w głowę i oparłem na niej swoje usta. Wtuliła się we mnie płacząc po cichu. Zamknąłem oczy i westchnąłem cicho w jej włosy.
- Wiesz, że chcemy dla Ciebie jak najlepiej. - szepnąłem tuląc ją do siebie odrobinę mocniej.
- Tak wiem.. - odszepnęła przez płacz. Zagryzłem delikatnie usta słysząc jej ton. - Tak bardzo za wami tęsknie.. - poczułem jak jej ciało od płaczu zaczęło drżeć.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak my za Tobą. - odparłem cicho w jej włosy. - Czy będę mógł się jakoś z Tobą kontaktować?
- Nie mam telefonu ani dostępu do internetu. - wtuliła się bardziej we mnie jakby bała się, że zaraz zniknę. Zacisnąłem delikatnie dłonie na jej kurtce.
- A kiedy znowu będę mógł się z Tobą spotkać? - odsunąłem ją delikatnie od siebie, żeby spojrzeć na jej buzię.
- Spróbuję przyjść tu jutro, jeśli tylko nadarzy się okazja i jeśli.. - przerwała i spojrzała na mnie czerwonymi oczami od płaczu.
- Jeśli? - zmarszczyłem brwi.
- Jeśli znowu się nie przeprowadzę. - powiedziała cicho. Starłem kciukami delikatnie jej łzy. Objąłem jej twarz dłońmi i pocałowałem w czoło po czym ponownie ją do siebie przytuliłem.
- Nie martw się. Znajdziemy jakieś rozwiązanie. - powiedziałem w jej włosy patrząc pusto na ścianę budynku.
- Oh Tae.. - pokręciła głową nie chcąc o tym rozmawiać, więc postanowiłem zmienić temat.
 - Jak nas znalazłaś? - zapytałem na co pierwszy raz po cichutku się zaśmiała. Uśmiechnąłem się delikatnie na to.
- Przecież to ja wam wszystko załatwiałam i rezerwowałam. - powiedziała cicho, ale spokojniejszym tonem.
- Naprawdę? - zapytałem zdziwiony. - Myślałem, że to Aggie albo Soohe.
- Soohe z wami pracuje? - spojrzała na mnie nie odsuwając się ode mnie.
- Tak.. - przerwałem. - Na Twoim stanowisku. - dodałem ciszej.
- To świetnie. - uśmiechnęła się do mnie. Spojrzałem na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi. - Chociaż mam pewność, że ktoś porządnie się wami zajmuję. - wyjaśniła.
- Naprawdę uwielbiam Soohe, ale wolałbym, żebyś to Ty pracowała dalej na swoim stanowisku. - odparłem miło i uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
- Też bardzo bym tego chciała, ale nie mogę. - znowu zrobiła się smutna i.. przestraszona.
- Czy ten ktoś Cię krzywdzi..? - zapytałem niepewnie. Spojrzała na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi. - No wiesz.. - powiedziałem nie chcąc mówić dosłownie o co mi chodzi.
- Nie, nie, nie. - pokręciła szybko głową. - Nie zmusza mnie do.. seksu.. - dodała cicho. Odetchnąłem z ulgą.
- Naprawdę nie da się nic zrobić? - zapytałem gładząc kciukiem jej policzek.
- Na razie nie. - spojrzała mi ponownie w oczy. Tak bardzo chciałem jej pomóc, zabrać ją do chłopaków, ale bałem się, że tym mogę tylko pogorszyć sytuację.
- Oh Nayeon. - pokręciłem głową. Dotknęła delikatnie mojego policzka, więc skierowałem swój wzrok na nią.
- Nie martw się Taetae. Po burzy zawsze wychodzi słońce. - uśmiechnęła się smutno do mnie. Ten uśmiech mnie dobił. Przycisnąłem ją delikatnie do ściany i oparłem dłonie po bokach jej głowy.
- Przyrzekam Ci Nayeon, że uratuję Cię. Poświęcę swoje życie, ale uratuję Cię, żebyś mogła żyć w spokoju. - powiedziałem twardo. Uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mnie bez słowa w policzek. Spojrzałem zdziwiony na nią zabierając dłonie ze ściany.
- Chciałabym w to wierzyć. - powiedziała spokojnie. - Ale nie pozwolę na to. Jeśli się w to wtrącisz to jeszcze dzisiaj się stąd wyprowadzę i już mnie nie znajdziesz. - powiedziała bez emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz