poniedziałek, 13 lutego 2017

Ep. 3

Zmarszczyłam zdziwiona brwi i wybiegłam za chłopakiem, ale nigdzie go już nie było. Pokręciłam głową zmieszana całą tą sytuacją i wróciłam do domu.
- Co tu się właśnie stało? - powiedziałam do siebie biorąc kolejny karton. Poszłam z nim do kuchni i powyjmowałam wszystko co było w kartonie. Poustawiałam wszystko na swoje miejsce i usłyszałam dzwonek do drzwi. Z myślą, że to może Suga pobiegłam otworzyć drzwi, ale nie stał w nich miętowo włosy.
- Hej Soohie. - powiedziałam troszkę zawiedziona.
- Nie za bardzo się cieszysz, że mnie widzisz. - zaśmiała się, ale widać było, że poczuła się dotknięta przez to.
- Nie o to chodzi. - pokręciłam głową. - Myślałam po prostu, że to ktoś inny. Wchodź do środka. - wpuściłam ją i poszłyśmy razem do kuchni. - Napijesz się czegoś? - spojrzałam na nią.
- Herbatę poproszę. - uśmiechnęła się do mnie. - To kogo się spodziewałaś zamiast mnie? - uniosła zaciekawiona brew.
- Takiego chłopaka z sąsiedztwa. - wzruszyłam ramionami wstawiając wodę na herbatę.
- O, już kogoś poderwałaś? - roześmiała się uroczo.
- Nie. - uśmiechnęłam się pod nosem. - Po prostu dobrze się dogadujemy, a wyszedł tak dziwnie szybko. - zalałam jej herbatę i podałam jej kubek. - Proszę. - uśmiechnęłam się miło do niej.
- Dziękuję. - odwzajemniła słodko.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedziałam siadając na blacie.
- A co chcesz wiedzieć? - uniosła brew i napiła się.
- Wszystko skoro mamy się przyjaźnić. - roześmiałam się.
- Hm. - zamyśliła się. - No to co już wiesz. Mam 20 lat, mieszkam nie daleko stąd, skończyłam nie dawno szkołę, nie mam chłopaka. Pracuję w takiej dużej firmie, mieszkam sama. Rysuję, śpiewam. No zwykła, typowa dziewczyna z sąsiedztwa. - zaśmiała się, na co się uśmiechnęłam.
- No to ciekawie, myślałam może, że masz jakieś krwawe ślady z przeszłości. - roześmiałam się.
- A może mam? - powiedziała tajemniczo po czym się roześmiała.
- A co? Jak byłaś mała to urywałaś muszką skrzydełka? - uniosłam brew próbując się nie roześmiać.
- No weź, takie rzeczy są za słabe. - zaśmiała się i dopiła herbatę. Wzięłam od niej kubek i od razu go umyłam. Spojrzałam na zegarek. Było grubo po 23.
- Czemu tak późno przyszłaś? - zmarszczyłam brwi kierując wzrok na brunetkę.
- W pracy mi się przeciągnęło. - wzruszyła ramionami.
- Czy każdy tutaj pracuję nawet w niedzielę? - uniosłam brew.
- Zależy od pracy, a moja każe stawiać się wtedy kiedy szef wzywa. - powiedziała spokojnie.
- No zobaczymy jaka będzie moja praca. - uśmiechnęłam się do niej.
- No przekonasz się jutro. - powiedziała miło. - A jak Ci dzień minął? - zapytała zaciekawiona.
- Spokojnie, a Tobie? - uniosłam pytająco brew.
- Zabiegana byłam cały dzień, więc miło jest w końcu posiedzieć. - poprawiła włosy i oparła łokieć na blacie, a głowę na dłoni.
- Zmęczona pewnie jesteś. - powiedziałam patrząc w jej brązowe oczy.
- Troszkę tak, ale obiecałam, że przyjdę. - uśmiechnęła się.
- Wiesz możemy to jutro wieczorem dokończyć jak z pracy wrócę. - odwzajemniłam jej uśmiech po czym się cicho zaśmiałam widząc jak próbuję powstrzymać ziewnięcie. - No już uciekaj do domu. - zeszłam z blatu, a Soohie z krzesełka.
- Nie będziesz zła? - zapytała patrząc na mnie.
- Będę jak nie pójdziesz odpocząć. - roześmiałam się.
- No już idę. - zawtórowała mi gdy odprowadziłam ją do drzwi. - To do jutra. - uścisnęłyśmy się i zamknęłam za brunetką drzwi. Posprzątałam wszystkie puste kartony, pogasiłam wszędzie światła i poszłam na górę, Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Tylko chwilę zajęło mi, żeby zasnąć.
Na drugi dzień obudził mnie budzik. Wyłączyłam go i ledwo podniosłam się z łóżka. Przeciągnęłam się i podreptałam do łazienki. Przemyłam buzię i zeszłam na dół. Miałam jeszcze półtorej godziny, więc na spokojnie zdążę wszystko zrobić. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę na śniadanie. Wlałam sobie soku do szklanki i usiadłam przy blacie, żeby zjeść. Jedząc spokojnie zastanawiałam się nad tym jak się ubrać, nie miałam zielonego pojęcia co ja będę tam robić, więc postawiłam na luźny, ale elegancki strój. Gdy zjadłam i pozmywałam po sobie pobiegłam na górę, wzięłam szybki orzeźwiający prysznic i ubrałam się w czarne rurki i granatową koszulę, do tego założyłam białe adidasy i narzuciłam skórzaną kurtkę. Zeszłam na dół biorąc torebkę i wezwałam taksówkę. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i gdy dostałam wiadomość, że taksówka już jest wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi i wsiadłam do taksówki. Podałam adres kierowcy i usiadłam wygodnie zastanawiając się jak dzisiejszy dzień będzie wyglądał.
Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciłam, wysiadłam i spojrzałam na zegarek. Była 9:47, więc miałam jeszcze chwilę na znalezienie Jessy. Weszłam do wielkiego budynku i podeszłam do recepcjonistki.
- Dzień dobry. - powiedziałam do niej miło.
- Dzień dobry, Pani jest z kimś umówiona? - zlustrowała mnie od góry do dołu. Wzięłam cichy wdech, bo bardzo tego nie lubię.
- Nie, przyszłam do pracy i szukam Jessy Chung. - ledwo się powstrzymałam od przewrócenia oczami.
- Pani nazwisko? - uniosła zdziwiona brew.
- Park, Nayeon Park. - odparłam krzyżując ręce na piersi.
- A tak, proszę za mną. - jej ton i wyraz twarzy od razu się zmieniły. Próbowała być miła. Bez komentarza udałam się z nią do windy. Wjechałyśmy na 7 piętro i poprowadziła mnie do wielkich drewnianych drzwi. - Pani Chung czeka na Panią w środku. - skinęła mi grzecznie głową i odeszła. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi.
Za drzwiami znajdowała się ogromna sala, na środku długi stół przy którym były poustawiane krzesła. Na samym końcu, na przeciwko mnie siedziała bardzo elegancka blondynka o surowym wyrazie twarzy.
- Wejdź i zamknij drzwi. - jej głos był równie surowy co wyraz twarzy. Przełknęłam ślinę i zrobiłam jak mówiła. Wstała ze swojego miejsca i podeszła do mnie. - Jestem Jessy Chung, miło mi poznać Cię w końcu osobiście. - uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła do mnie dłoń. Jej uśmiech sprawił, że poczułam się spokojniejsza i uścisnęłam jej dłoń.
- Mi również miło w końcu Panią poznać. - powiedziałam miło.
- Mów mi Jessy, nie jestem aż taka stara, że by mówiono do mnie Pani. - roześmiała się i z tej surowej kobiety zamieniła się w wesołą dziewczynę.
- To ile masz lat? - zapytałam zaciekawiona.
- 34. - odparła na co rozszerzyłam oczy. - Czemu taka zdziwiona? - zmarszczyła brwi.
- Maksymalnie dała bym Ci 27. - powiedziałam z niedowierzaniem na co się roześmiała.
- A ja w życiu bym nie powiedziała, że płynie w Tobie Koreańska krew. - powiedziała miło na co się delikatnie speszyłam.
- Skąd znasz mojego ojca? - uniosłam brew.
- To mój dobry znajomy z dawnych lat. - wzruszyła ramionami i wróciła na swoje miejsce. - Proszę, usiądź, mamy kilka spraw do obgadania. - wskazała mi dłonią krzesełko obok siebie. Usiadłam na nim i spojrzałam na nią. - Więc pewnie chciałabyś wiedzieć co będziesz tutaj robić, prawda? - uniosła brew.
- Tak. - skinęłam delikatnie głową, a ona zaczęła mi opowiadać co będę robić.
Dowiedziałam się, że będę pracować z jakimś zespołem. Będę z nimi wyjeżdżać w trasy, pomagać, robić to co mi każą. Jednym zdaniem przynieś, wynieś, pozamiataj. Jessy opowiedziała mi trochę o nich. Ich zespół to BTS, jest ich 7 i każdy z nich jest inny i wyjątkowy na swój sposób. Powiedziała mi, żebym traktowała ich normalnie, a nie jak gwiazdy, bo ich za bardzo rozpieszczę i będą sobie na zbyt wiele pozwalać. Muszę pilnować im diet i harmonogramu. Będę musiała pilnować im wszystko tak, żeby w ciągu 24 godzin zdążyli zrobić to co mają zaplanowane, ale żeby mieli też chwilę dla siebie i na odpoczynek. Dostanę na własność samochód służbowy, telefon i ochronę, która będzie na każde moje wezwanie.
- Ale dlaczego ja skoro nie skończyłam nawet 19 lat? - pokręciłam głową. - Skąd możecie mieć pewność, że sobie z tym wszystkim poradzę? - spojrzałam na Jessy pełna obaw.
- Wierzę w Ciebie Nayeon, po drugie chłopacy prosili o kogoś młodego. Nayeon dasz sobie radę. - uśmiechnęła się do mnie kładąc swoją dłoń na moją. - W razie czego zawsze możesz zgłosić się do mnie o pomoc. - ścisnęła moją dłoń i w tym samym momencie ktoś wszedł do sali. Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam tą samą recepcjonistkę, która mnie tu przyprowadziła. Jessy szybko zabrała swoją dłoń i przybrała ten swój surowy wyraz twarzy.
- Tak Yeonrin? - spojrzała na tą dziewczynę.
- Chłopcy już przyszli. - powiedziała speszona. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc to.
- Niech wejdą. - powiedziała spokojnym, ale służbowym tonem głosu. Yeonrin pokiwała głową i wyszła.
- Poznasz w końcu moich chłopców. - uśmiechnęła się do mnie. - Mam nadzieję, że się dogadacie. - powiedziała i w tym samym momencie ponownie otworzyły się drzwi. Spojrzałam na nie, a moim oczom ukazał się wysoki brunet z szerokim uśmiechem ukazujący jego białe zęby. Po kolei weszli wszyscy chłopacy. Jeden z nich nawet na mnie nie spojrzał.
- Jesteś naszą nową nianią? - zaśmiał się jeden z nich. Spojrzałam na niego i od razu go rozpoznałam. - Nie wierzę. - powiedział patrząc na mnie.
- Ja też nie. - roześmiałam się.
- Znacie się? - zapytała szczerze zaskoczona Jessy.
- Tak, poznaliśmy naprawdę bardzo przypadkowo. - roześmiał się J - Hope.
- Nawet bardziej. - zawtórowałam mu.
- Więc będziesz się nami zajmować? - uniósł brew brunet obok J - Hope'a. - Jestem Jeon Jungkook, ale możesz mówić mi Kookie.
- Jestem Nayeon Park, ale możecie mi mówić Yonka. - uśmiechnęłam się do niego. Brunet otworzył buzię, żeby coś powiedzieć. - Tak wiem, nie wyglądam na Koreankę, jestem nią tylko w połowie. - zaśmiałam się.
- Jej tata jest Koreańczykiem, a mama amerykanką. - dodał J - Hope.
- Miło nam Cię poznać Nayeon. - ukłonili się wszyscy po czym wszyscy się przedstawili. Po kolei byli V, Jin, Jimin, Rap Monster, oczywiście J - Hope i Kookie, został ostatni, który nadal stał w kapturze i ani razu na mnie nie spojrzał.
- Ej, no nie gryzę. - zaśmiałam się do niego, ale gdy podniósł głowę mina od razu mi zrzedła.
- Hej Nayeon. - powiedział Suga.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? - zapytałam nie dowierzając.
- Nie chciałem, żebyś była kolejną osobą, która będzie traktować mnie jak nie wiadomo kogo. - pokręcił głową, a ja podeszłam do niego i ustałam przed nim.
- Nawet nie myśl, że będę Cię tak traktować. Jak sobie zasłużysz to nawet do kąta pójdziesz. - uśmiechnęłam się do niego, a on po chwili odwzajemnił mój uśmiech.
- Cieszę się, że to Ty dostałaś tą pracę. - przytulił mnie do siebie, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
- Ej my też chcemy. - roześmiał się J - Hope i wszyscy chłopacy do nas dołączyli.
- Czeka nas interesująca współpraca. - roześmiał się Jimin.
- Zapraszam wszystkich na obiad. - powiedział Jin. Puściliśmy się. Spojrzałam na Suge i uśmiechnęłam się do niego. Kto by się spodziewał, że pierwsze kilka dni, a ja będę miała taką pracę i takich znajomych.

3 komentarze:

  1. "...wesołą dziewczynę.
    - To ile masz lat? - zapytałam zaciekawiona.
    - 34. " - To chyba kobietę...


    "Dowiedziałam się, że będę pracować z jakimś zespołem. Będę z nimi wyjeżdżać w trasy, pomagać, robić to co mi każą." AAA, WIEDZIAŁAM

    ale co to za reakcja... ;--; (ze mną już coś nie tak xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. " Nawet nie myśl, że będę Cię tak traktować. Jak sobie zasłużysz to nawet do kąta pójdziesz. " Przepraszam, ale ja tutaj siedzę i się duszę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, jak pisałam to sama płakałam prawie ze śmiechu XD

      Usuń