*Jungkook*
Dzisiaj wielki dzień. Nasz ostatni koncert przed trasą. Wstałem najszybciej ze wszystkich i poszedłem pobiegać, żeby pooddychać świeżym powietrzem. Gdy skończyłem poranne bieganie zawróciłem powoli do hotelu. W drzwiach minąłem się z Aggie, która gdzieś wyszła. Wszedłem do środka, wjechałem na górę i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w najwygodniejszy strój na próby i zjechałem z powrotem na dół, żeby zjeść śniadanie. Gdy wszedłem na stołówkę zobaczyłem, że przy stole siedzi już zaspana reszta zespołu. Dosiadłem się do nich i od razu zacząłem nakładać sobie jedzenie.
- Dzień dobry. - powiedziałem miło do wszystkich. Odpowiedzieli mi bez chęci na co się roześmiałem.
- Jakim cudem Ty masz tyle energii od rana? - spojrzał na mnie Taehyung.
- Od rana? Jest 11. - powiedziałem zaczynając jeść. Na 13 mieliśmy stawić się na pierwszej próbie.
- I tak za wcześnie. - pokręcił głową i zabrał się za jedzenie. Po skończonym śniadaniu wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi po najpotrzebniejsze rzeczy, a za dwadzieścia minut mamy widzieć się przy głównym wejściu. Wszedłem spokojnie do swojego pokoju, pozbierałem to co będzie mi potrzebne. Przebrałem jeszcze buty i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół i gdy wszyscy byliśmy już gotowi udaliśmy się na miejsce naszego kolejnego występu. Podczas drogi nikt się do siebie za bardzo nie odzywał. Tylko Soohe z Hobim rozmawiali ze sobą, a Namjoon z Aggie, między resztą panowała napięta atmosfera, więc woleliśmy się do siebie nie odzywać. Gdy byliśmy już na miejscu wysiedliśmy z aut i skierowaliśmy się z ochroną do środka. Pomachaliśmy do fanek, ale niestety nie było czasu na dłuższy kontakt z nimi. Weszliśmy do środka, poszliśmy do garderoby i zostawiliśmy swoje rzeczy po czym poszliśmy na pierwszą próbę. Każdy z nas miał dzisiaj wykonać swój solowy utwór. Bardzo się z tego cieszyliśmy, ale i jednocześnie strasznie się tym stresowaliśmy. Cieszyłem się, że chociaż na scenie normalnie ze sobą rozmawiamy, chociaż podejrzewam, że po ostatnim koncercie fani zauważyli, że coś jest nie tak. Nie chciałem, żeby niepotrzebnie się martwili o nas. Westchnąłem bezradnie i zaczęliśmy kolejną próbę. Po próbie zmęczony usiadłem i napiłem się wody ciesząc się, że teraz mieliśmy krótką przerwę. Do koncertu zostały dwie godziny. Odpoczęliśmy pół godziny, kolejna próba, przebraliśmy się, zrobiono nam makijaż i włosy. 10 minut do koncertu. Rozgrzewamy głosy. 5 minut do koncertu. Słyszymy piski fanek. Czas start. Wchodzimy na scenę.
*Kilka tygodni później*
Byliśmy właśnie w Los Angeles. Kolejny duży koncert, a potem tydzień wolnego. Rozsiadłem się na leżaku przy basenie, oparłem wygodnie głowę i zamknąłem oczy ciesząc się wolnym popołudniem. Od odejścia Nayeon minęły dwa miesiące, a ostatni raz odezwała się dwa tygodnie temu. Po raz kolejny napisała, że nas przeprasza i, że u niej wszystko w porządku. Pokręciłem głową i włożyłem pod nią ręce nie chcąc dłużej myśleć o brunetce, która namieszała nam tylko w życiu.
- Jeon. - usłyszałem czyjś głos więc otworzyłem oczy i zobaczyłem V wiszącego nad sobą.
- O co chodzi? - zmarszczyłem brwi.
- Idę się przejść, kupić Ci coś? - zapytał wesoło.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnąłem się do niego, a brunet odszedł. Zamknąłem z powrotem oczy czując przyjemnie ciepło od słońca na ciele.
***
Wieczorem wybraliśmy się na kolację do restauracji znajdującej się blisko naszego hotelu. Rozmawialiśmy zawzięcie na temat jutrzejszego koncertu. Każdy był bardzo podekscytowany, ponieważ od razu po nim mamy mieć tydzień wolnego, co każdemu z nas bardzo się przyda. Za każdym razem gdy ktoś wchodził rozbrzmiewał słodki dźwięk dzwoneczków. Gdy kolejny raz usłyszałem ten dźwięk spojrzałem się w stronę drzwi i cały zbladłem.
- To niemożliwe. - powiedziałem do siebie patrząc na osobę, która również patrzyła na mnie.
- Jeon. Co się stało? - zapytał zmartwiony Rap Mon. Spojrzałem na niego, a zaraz potem od razu wróciłem wzrokiem na drzwi, ale tej osoby już tam nie było.
- Ja.. - zaciąłem się. - Zdawało mi się, że widziałem kogoś znajomego. - pokręciłem głową. To musiało mi się wydawać.
- Kogoś znajomego? A kogo znajomego Ty możesz mieć w LA? - roześmiał się. Odetchnąłem cicho. Tak. Na pewno to mi się tylko zdawało.
- Masz rację. - spojrzałem na niego i wróciłem do rozmowy, ale co jakiś czas spoglądałem w stronę drzwi, aby upewnić się, że to co zobaczyłem tak naprawdę mi się tylko przywidziało. Kolacja minęła nam dość szybko, ale w świetnym humorze. Wyszedłem ze wszystkimi z budynku i skierowaliśmy się do hotelu.
*Taehyung*
Gdy byliśmy już pod hotelem zobaczyłem, że ktoś stoi pod ścianą i uważnie nam się przygląda. Zmarszczyłem zdziwiony brwi, ale gdy ta osoba zobaczyła, że również się na nią patrzę szybko odwróciła się i ruszyła do przodu. Powiedziałem reszcie, że muszę coś załatwić i na szybko ruszyłem za tą osobą. Skręciła w jakąś uliczkę, więc przyśpieszyłem kroku i również tam skręciłem. Tajemnicza osoba cały czas przyśpieszała kroku. Skręciłem w prawo i pobiegłem kawałek do przodu, po czym złapałem tą osobę za tył bluzy i pchnąłem ją na ścianę. Spod kaptura wystawały jej blond włosy.
- Kim jesteś i dlaczego za nami łazisz? - warknąłem. Byłem strasznie przewrażliwiony na takie coś po odejściu Yonki. - No odpowiedz. - szarpnąłem tą osobę za ramię, ale nadal się nie odzywała. - Powiesz coś w końcu? - moja irytacja zaczęła rosnąć. Widziałem tą osobę wcześniej w restauracji, w której jedliśmy kolację, a jeszcze wcześniej w hotelu za nim poszliśmy na tą kolację. Wziąłem cichy wdech próbując opanować siebie i swoje emocje. Szarpnąłem za kaptur tej osoby, żeby zobaczyć kto to, a gdy ujrzałem jej twarz zamarłem.
- Nayeon.. - szepnąłem nie wierząc w to co sam widzę.
Kurde wreszcie! Ile można czekać! Wgl takie trochę polsatowe zakończenie lol XDD
OdpowiedzUsuńRozdział super tak jak wszystkie poprzednie~