sobota, 18 lutego 2017

Ep. 9

- Co Ty tutaj robisz? - wydusiłam w końcu z siebie po dłuższej chwili.
- Myślałaś, że wyjeżdżając bez jakiegokolwiek znaku tak po prostu o Tobie zapomnę? - uniósł brew chłopak.
- Sam powiedziałeś, że jeśli wyjadę to nie mam po co się do Ciebie odzywać. - pokręciłam głową i wstałam z sofy.
- Byłem zły, przecież Seul jest oddalony od LA o prawie siedem tysięcy kilometrów. Potrafiłabyś wytrzymać chociaż tydzień z myślą, że ja jestem tam, a Ty tu? - ustał za sofą patrząc intensywnie w moje oczy.
- Przestań. - pokręciłam głową obejmując się ramionami.
- Nayeon, to Ty przestań. - powiedział i wyciągnął do mnie dłoń.

*Suga*
Za nim samolot wystartował udało mi się z niego wysiąść. Nie mogłem zostawić Nayeon samej. Zabrałem swój bagaż i jak najszybciej mogłem udałem się do domu Yonki. Wziąłem głęboki wdech wysiadając z taksówki. Wszedłem na posesję Nayeon, otworzyłem jak najciszej drzwi i już miałem zawołać jej imię gdy usłyszałem jej głos.
- Przestań. - odezwała się Yonka.
- Nayeon, to Ty przestań. - odezwał się jakiś chłopak. Ustałem w progu salonu i zobaczyłem, że najprawdopodobniej właściciel tego głosu wyciągnął do niej dłoń. Zacisnąłem swoją na rączce od walizki. Wpatrywałem się w Nayeon czekając na jakikolwiek jej ruch. Spojrzała na jego dłoń i niechętnie podała mu swoją.
- Grzeczna dziewczynka. - odezwał się ten koleś podchodząc do niej. - Nie rób mi więcej takich głupstw. - dodał i przytulił ją do siebie.
- Dobrze, już nie będę. - odparła i przytuliła się do niego. Nie wytrzymałem.
- Nayeon. - odezwałem się głosem bez emocji.

*Nayeon*
Przytuliłam się do niego. Zagryzłam zęby gdy objął moje ciało, żeby nie wyczuł, że moje całe ciało się spięło.
- Nayeon. - wtedy usłyszałam głos Sugi. Zamarłam. On był ostatnią osobą, którą w tej chwili chciałabym mieć w swoim mieszkaniu. Odsunęłam się delikatnie od chłopaka i spojrzałam na niego.
- Co Ty tutaj robisz? - powiedziałam siląc się by brzmieć spokojnie. Spojrzał na mnie. Nie mogłam odczytać żadnych emocji z jego twarzy. Spojrzałam na walizkę, którą trzymał w dłoni. Nie poleciał z nimi. Przeraziła mnie ta myśl, bo wiedziałam, że to było najgorsze co mogło się stać gdy akurat miałam niespodziewanego gościa.
- Chciałem zapytać Ciebie o to samo, ale chyba znam powód. - powiedział i odwrócił się, żeby wyjść.
- Suga poczekaj. - powiedziałam szybko. Wyrwałam się z objęć chłopaka i podeszłam do niego. - Musimy porozmawiać. - dodałam, ale miętowo włosy nawet na mnie nie spojrzał. - Suga. - powiedziałam próbując brzmieć naturalnie, ale w mój ton wkradła się nuta błagania. Wtedy na mnie spojrzał i pierwszy raz odkąd go zobaczyłam na jego twarzy widniały emocje. Pokręciłam jak najdelikatniej głową na znak, że nie teraz.
- Wpadnę wieczorem to porozmawiamy. - odparł i skinął głową chcąc ponownie wyjść.
- Poczekaj. - odezwał się mój gość podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie. Ponownie zagryzłam wargi.
- Hm? - spojrzał Suga na niego.
- Yonka. - spojrzał na mnie. - Nie przedstawisz nas sobie? - uniósł cwaniacko brew. Wzięłam głęboki wdech, wcale tego nie chciałam, i wypuściłam powoli powietrze. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się.
- Pewnie. - powiedziałam sztucznie naturalnym tonem. - Jared poznaj to jest Suga mój sąsiad. Suga poznaj Jareda. - powiedziałam patrząc to na miętowo włosego to na bruneta.
- Jej chłopak. - Jared wyciągnął dłoń do Sugi. Spojrzałam na Sugę czując jego wzrok na sobie.
- Tak, mój chłopak. - powiedziałam zgaszona. Bałam się, że Suga mnie znienawidzi. Chociaż jak na tą chwilę to było by najlepsze wyjście z tej sytuacji.
- Chłopak? Nie mówiłaś, że masz chłopaka. - uśmiechnął się oschle i uścisnął chłopakowi dłoń.
- Wyszło między nami małe nieporozumienie, ale już wszystko sobie wyjaśniliśmy, prawda? - spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego zbyt słodko.
- Przepraszam was, ale pójdę sobie zrobić herbatę. Na górzę jest mój pokój jakbyś miał jakieś bagaże ze sobą. - spojrzałam na Jareda.
- Dobrze. - i nachylił się nade mną, żeby mnie pocałować, ale ja nadstawiłam policzek, w który on trafił. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie przy gościu. Tutaj panują inne zasady kultury. - skarciłam go i odsunęłam się od niego. Chłopak roześmiał się i poszedł na górę. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na Suge, który bez słowa cały czas się na mnie patrzył. Poszłam bez słowa do kuchni słysząc, że on idzie za mną. Ustał obok mnie gdy oparłam się o blat.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - szepnął z wściekłością w głosie.
- Nie teraz. - pokręciłam bezsilnie głową.
- Bo? - prawie na mnie warknął.
- On zaraz tu wróci, a uwierz mi, że nie chcesz go wkurzyć. - spojrzałam błagalnie na Suge.
- Co ma znaczyć, że nie chce go wkurzyć? Co ma znaczyć to, że nic nie powiedziałaś o tym, że masz chłopaka? - zapytał ogłupiały.
- Bo go nie mam. - uderzyłam ręką wściekła w blat. Naprawdę nie chciałam się mu tłumaczyć gdy Jared był w jednym domu z nami.
- To co to ma znaczyć? - zminimalizował odstęp między nami, a jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej.
- Suga błagam Cię nie teraz.. - szepnęłam błagalnie, a w tym czasie do kuchni wszedł Jared. Spojrzałam na niego i szybko położyłam dłonie na twarzy Sugi. - Już nic nie masz. - powiedziałam i zakłopotana odsunęłam się od niego. Zalałam sobie herbatę i wyjęłam telefon z kieszeni. - Sprawdzę pogodę na dzisiaj, może wybierzemy się na spacer? - spojrzałam na Jareda wyszukując w tym czasie numeru Sugi w kontaktach.
- Dobry pomysł. - chłopak nic się nie domyślając usiadł przy blacie. ''Coś wymyślę i przyjdę do Ciebie wieczorem, wyjaśnię Ci to wszystko..'' - napisałam do Sugi i schowałam telefon do kieszeni. - Ma padać cały dzień. - odparłam pijąc ostrożnie herbatę. Jared spojrzał za okno.
- To dziwne. Słońce świeci i nie ma żadnych chmur. - zmarszczył brwi, ale wzruszył ramionami. - To inaczej spędzimy ten dzień. - uśmiechnął się cwaniacko do mnie, na co uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam wzrok na ziemie zauważając jak Suga odpisuję mi na smsa. Szybko wyjęłam telefon i wyciszyłam dźwięki w nim. Odetchnęłam cicho i odstawiłam herbatę na stół. Poczułąm wibrację w telefonie i odczytałam smsa od miętowo włosego. "Mam zostawić was samych? Nie ufam mu.. Wydaję się być zbyt pewny siebie..'' - odpisał. Uniosłam kącik ust, żeby się nie roześmiać. ''Bo jest. Nie wiem czy jest bezpieczne, żebyś tu zostawał. On wydaję się być poddenerwowany, a nie chciałabym, żebyś był przy jego.. wyżywaniu się" - odpisałam i schowałam telefon do kieszeni. Suga dostał wiadomość, ale nie odczytał jej od razu.
- Co taka cisza? - spojrzał na nas brunet.
- Bo Ty nic nie mówisz. - odparłam spokojnie.
- Moja stara Yonka, jak zawsze z ciętym językiem. - podniósł się, a mi ponownie spięły się wszystkie mięśnie. Podszedł do lodówki i wyjął z niej wodę. Odetchnęłam cicho z ulgą. - Aż mi się przypomniało jak kiedyś odezwałaś się do mnie nie tak jak potrzeba. - roześmiał się oschle.
- Też to pamiętam. - spojrzałam na ziemię, żeby nie zobaczył wściekłości wymalowanej na mojej twarzy.
- Spokojnie Yonka, już dawno Ci to wybaczyłem. - podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę.
- Cieszę się. - odparłam i napiłam się ponownie herbaty.
- To ja będę już leciał. - spojrzał na mnie zmieszany Suga.
- Dobrze. - odparłam neutralnie. Widać było, że ostatkami sił powstrzymuję się, żeby tu nie zostać. - Odprowadzę Cię. - powiedziałam i razem z chłopakiem wyszłam z kuchni.
- Jakby coś się działo to dzwoń. - powiedział cicho i pocałował mnie w głowę, po czym wyszedł.
- Bardzo bliskie kontakty masz z tym sąsiadem, a zaledwie kilka dni tu jesteś. - usłyszałam głos Jareda za sobą. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na niego.
- Wszyscy są tutaj mili, łatwo łapię się z nimi kontakt. - wzruszyłam ramionami i przeszłam obok niego, żeby pójść do kuchni, ale poczułam jego dłoń na swoim nadgarstku.
- Mam nadzieję, że jest tak jak mówisz. - zacisnął ją boleśnie. Stłumiłam jęk w sobie.
- Bo jest. - wyrwałam mu swoją dłoń i poszłam do kuchni. Wypuściłam powoli powietrze i napiłam się herbaty siadając przy blacie. Jared również wszedł do kuchni i ustał na przeciwko mnie. - Na długo przyjechałeś? - spojrzałam na niego. Wzruszył ramionami.
- To się okaże. - skinął głową.
- To znaczy? - zmarszczyłam brwi odstawiając kubek.
- No nie wiem jeszcze, biletu powrotnego nie kupiłem sobie od razu. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej nie odrywając ode mnie wzroku. Pokiwałam bez słowa głową i wróciłam do picia herbaty. - To jakie mamy plany na dzisiaj, kochanie? - ostatnie słowa wymówił z taką fałszywością w głosie, że aż przeszły mnie ciarki.
- Ty już najwyraźniej masz dla nas plany. - ponownie na niego spojrzałam.
- Widzę, że pamiętasz jak się zachowywać. - roześmiał się chamsko i usiadł na blacie. Zacisnęłam jedną dłoń w pięść, żeby nie odezwać się chamsko do niego.
- Twoich lekcji nie idzie zapomnieć. - odparłam głosem bez emocji. Spojrzał na mnie i przechylił głowę delikatnie w bok.
- Sugerujesz, że źle Cię traktowałem? - uniósł pytająco brew. Czułam, że wszystko we mnie zaczęło się gotować.
- Nie, oczywiście. - prychnęłam. - Traktowałeś mnie idealnie, wręcz kurwa perfekcyjnie! - odparłam sarkastycznie.
- Nayeon znowu się zapominasz. - uniósł na mnie głos. Zauważyłam, że zacisnął obie pięści. On mnie zabiję.
- Bo co? Bo Panu idealnemu nie można wypomnieć tego, że katował swoją dziewczynę? - uniosłam brew wstając z krzesełka. - Zapomniałam przecież. Ty nie popełniasz żadnych błędów. Jesteś Panem, któremu nie wolno się sprzeciw wstawić, bo można dostać parę razy od Ciebie. Nie można Ci odmówić, bo przecież Ty wiesz wszystko najlepiej. Czego bym nie zrobiła Ty zrobił byś to lepiej, bo ja tylko pieprzone błędy popełniam. Mi nic w życiu nie wychodzi, a Ty jesteś taki wspaniały. Idealny, Pan Perfekcja, który nie raz prawie zrównał z ziemią swoją kobietę. - wybuchnęłam stając przed nim. Zszedł z blatu, widać było, że cały się spiął i powychodziły mu wszędzie żyły. - No co? Może znowu mnie uderzysz albo rozbijesz mi głowę na ścianie, a potem będziesz przepraszał, bo wyprowadziłam Cię z równowagi, bo to moja wina, że nie potrafisz panować nad sobą i przy najmniejszej okazji rzucasz się na mnie z łapami, a wtedy kiedy próbowałam się od Ciebie uwolnić to przysięgałeś mi, że się zmienisz, że będzie inaczej, po czym wieczorem i tak kończyłam z rozciętym łukiem brwiowym i pękniętą wargą. Jared jesteś skończonym skurwielem i nie zasługujesz na nic więcej, jak na pobyt w pierdlu. - wyrzuciłam wszystko z siebie chociaż dobrze wiedziałam, że to prawdopodobnie mogły być ostatnie słowa jakie komukolwiek powiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz