środa, 1 marca 2017

Ep. 19

[*W poprzednim rozdziale*
- Przyrzekam Ci Nayeon, że uratuję Cię. Poświęcę swoje życie, ale uratuję Cię, żebyś mogła żyć w spokoju. - powiedziałem twardo. Uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mnie bez słowa w policzek. Spojrzałem zdziwiony na nią zabierając dłonie ze ściany.
- Chciałabym w to wierzyć. - powiedziała spokojnie. - Ale nie pozwolę na to. Jeśli się w to wtrącisz to jeszcze dzisiaj się stąd wyprowadzę i już mnie nie znajdziesz. - powiedziała bez emocji.]

*Nayeon*
Głos miałam pewny siebie, opanowany i bez najmniejszej emocji w nim. Byłam pewna tego co powiedziałam. Nie mogłam pozwolić na to, żeby któremukolwiek z nich stało się coś przeze mnie. Nie wybaczyłabym sobie tego.
- Tae.. Muszę już iść.. - powiedziałam cichym głosem. Chłopak spojrzał na mnie zawiedziony. - Przepraszam.. - powiedziałam smutno i gdy chciałam już odejść Taehyung złapał mnie za nadgarstek i po raz kolejny przyciągnął do siebie przez co wpadłam w jego ramiona, a on mnie mocno nimi objął.
- Przyjdź jutro.. Proszę.. - szepnął w moje włosy.
- Spróbuję Tae.. Nie mogę Ci nic obiecać.. - pokręciłam minimalnie głową. - Muszę już iść.. - odsunęłam się niechętnie od chłopaka. Spojrzałam na jego buzię i dopiero teraz zauważyłam, że płaczę. - Nie płacz.. - powiedziałam cicho i starłam delikatnie jego łzy. - Nic mi nie będzie.. - dodałam i zerwałam z szyi wisiorek, który dostałam od mamy gdy się wyprowadzałam. Wzięłam jego dłoń, położyłam na niej wisiorek i zamknęłam go w niej. - Za każdym razem gdy będziesz się o mnie martwił, niech ten wisiorek przypomina Ci, że będę z całych sił walczyć dla was. - powiedziałam, a V uśmiechnął się mimowolnie. Pocałował mnie w głowę, a ja nie oglądając się za siebie ruszyłam w stronę swojego aktualnego miejsca zamieszkania.

*V*
Dopóki Nayeon nie zniknęła z mojego pola widzenia stałem i patrzyłem cały czas na nią. Nie odwróciła się nawet raz. Zacisnąłem jej wisiorek w dłoni i gdy już jej nie widziałem wróciłem do środka. Wziąłem cichy, ale głęboki wdech i wjechałem na górę po drodze cały czas obmyślając jak pomóc tej dziewczynie. Pokręciłem głową i wszedłem do swojego pokoju. Nie zapalając światła od razu rzuciłem się na łóżku, wiedząc, że i tak nie zasnę. Cały czas żyłem w przekonaniu, że nic jej nie jest, a teraz gdy dowiedziałem się prawie całej prawdy nie mogłem spokojnie nawet oddychać, bo było mi ciężko z tym, że my się wylegujemy jak na wakacjach, a ona jest w niebezpieczeństwie. Położyłem poduszkę na głowę i przycisnąłem nią swoją twarz do łóżka z bezradności.
- Myśl Tae, myśl. - powiedziałem do siebie. - Coś na pewno wymyślisz tylko sam nie dasz rady.

*Następnego dnia wieczorem*
Siedziałem w swoim pokoju na łóżku i nerwowo stukałem stopą w podłogę patrząc cały czas na zegarek. Wyczekiwałem tej samej godziny, o której wczoraj widziałem się z Nayeon. Miałem naprawdę ogromną nadzieję, że zjawi się i, że mój plan wypali. Wybiła północ, jeszcze pół godziny. Wstałem i zacząłem nerwowo krążyć po pokoju gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Zmarszczyłem brwi i poszedłem je otworzyć.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałem zdziwiony patrząc na Suge,
- Chciałem zapytać co wczoraj tak długo robiłeś. - odparł wchodząc do mojego pokoju. Naprawdę w tej chwili nie miałem ochoty na rozmowę z nim.
- Mówiłem Jeonowi, że zwiedzałem park niedaleko hotelu. - powiedziałem zamykając za nim drzwi.
- I myślisz, że ja Ci w to uwierzę? - spojrzał na mnie unosząc drwiąco jedną brew,
- A dlaczego niby miałbym kłamać? - zapytałem czując, że robi mi się ciepło na twarzy.
- Widziałem jak wczoraj poleciałeś za tą osobą. - skinął głową w moim kierunku. - Kto to był?
- Nie wiem. - odparłem starając się brzmieć spokojnie.
- To dlaczego poszedłeś za nią? - zapytał siadając w fotelu.
- Skąd wiesz, że to była ona? - zapytałem szybko. Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- A była? - położył stopy na łóżku krzyżując je w kostkach.
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Nie zdążyłem dogonić tej osoby. Po prostu ją zgubiłem. - ponownie wzruszyłem ramionami. Spojrzałem na zegarek. Piętnaście po północy. Zacząłem stukać palcami w komodę. - Coś jeszcze? - spojrzałem na miętowo włosego.
- Chciałem się jeszcze tylko zapytać czy idziesz jutro ze mną do fryzjera. Mam zamiar się przemalować. - skinął powoli głową.
- Nie, mi jak na razie odpowiada mój kolor. - znowu wzruszyłem ramionami. Pokiwał powoli głową, wstał z fotela i podszedł do mnie.
- Miłej nocy. - powiedział klepiąc mnie po ramieniu i wyszedł z mojego pokoju. Odetchnąłem cicho i spojrzałem na zegarek. Dwadzieścia po północy. Jeszcze dziesięć minut, ale będę musiał wyjść tak, żeby nikt się nie domyślił, że mnie nie ma. Pomimo tego, że jest już późno w nocy to połowa chłopaków jeszcze nie śpi. Przez okno nie wyjdę bo jesteśmy na 14 piętrze. Pozostało mi po prostu wyjść drzwiami, ale tak, żeby nikt mnie nie widział. Zegarek wskazywał dwadzieścia pięć po północy. Ubrałem bluzę i buty i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą jak najciszej drzwi. Winda była zbyt niebezpieczna, bo mogłem trafić na któregoś z chłopaków w niej, więc postanowiłem, że pójdę schodami. Gdy na całe szczęście udało mi się wyjść niespostrzeżenie z hotelu, udałem się na miejsce wczorajszego spotkania  Nayeon. Założyłem kaptur na głowę i wsunąłem dłonie do kieszeni. Rozejrzałem się spokojnie dookoła, żeby zobaczyć czy na pewno nikt za mną nie idzie i w drodze dokładnie myślałem nad każdym krokiem swojego planu. Wziąłem głęboki wdech z nadzieją, że wszystko uda się tak jak zaplanowałem. Gdy byłem już na miejscu, dziewczyny jeszcze nie było. Zacząłem nerwowo chodzić w tą i z powrotem, od ściany do ściany, kopiąc po drodze małe kamyczki. Wyjąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem godzinę. Była za dwadzieścia pierwsza. Odchyliłem głowę do tyłu i zamykając oczy zacząłem głęboko oddychać, żeby uspokoić bicie serca. Wsunąłem z powrotem dłonie do kieszeni i zacisnąłem je w pięści, w jednej z nich trzymając wisiorek od Nayeon, żeby nie drżały mi aż tak mocno. Oparłem się o ścianę mając wrażenie, że czas stoi w miejscu. Cały czas wzrokiem wyszukiwałem Nayeon, ale nadal nigdzie jej nie było. Zaczynałem się coraz bardziej o nią martwić i pluć sobie w brodę, że w ogóle pozwoliłem jej wczoraj tam wrócić albo chociaż powinienem za nią pójść i ją powstrzymać albo zobaczyć gdzie mieszka, żeby w razie czego móc tam pójść z chłopakami i ją ocalić.
- O mój boże.. Tae Ty pieprzony debilu, dlaczego Ty w ogóle nie myślisz kretynie? - skarciłem sam siebie i uderzyłem tyłem głowy w ścianę. Oparłem o nią stopę zaciskając coraz mocniej dłonie i czując coraz większe nerwy. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza trzydzieści. Stoję tu jak debil już pięćdziesiąt minut, a jak bym wczoraj za nią poszedł to wiedział bym chociaż gdzie przebywa. Odwróciłem się i uderzyłem pięścią w ścianę. - Kretyn. - syknąłem pod nosem i uderzyłem jeszcze raz. Poczułem czyjąś dłoń na nadgarstku zatrzymującą moją pięść przed kolejnym uderzeniem. Spojrzałem na tą osobę.
- Nie rób sobie krzywdy. - to była Nayeon. Poczułem jakby ogromny głaz spadł mi z serca.
- Boże, jesteś.. - powiedziałem ze słyszalną ulgą w głosie i przytuliłem ją do siebie. Wtuliła buzię w moją bluzę zaciskając na niej delikatnie swoje dłonie. Pocałowałem ją w głowę i zacząłem ją głaskać po włosach czując jak nerwy powoli zaczęły ze mnie schodzić. - Dlaczego to tak długo zajęło? - zapytałem cicho w jej włosy.
- Musiałam poczekać, aż będę mogła wyjść, a to nie było takie łatwe, bo wszystko było pozamykane, a w oknach są kraty. - odparła równie cicho w moją bluzę.
- Nawet nie wiesz jak bałem się o to, że nie przyjdziesz. - pocałowałem ją po raz kolejny w głowę.
- Tae.. Ja.. - zacięła się.
- Ty? - zmarszczyłem brwi.
- Przyszłam się pożegnać. - powiedziała to tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Odsunąłem ją na odległość swoich ramion.
- Co? - spojrzałem na nią ogłupiały.
- Jutro wyjeżdżamy. Nie mam pojęcia gdzie. - pokręciła głową. Wziąłem cichy wdech, pora plan wcielić w życie.
- Nigdzie z nim nie jedziesz. - powiedziałem twardo. Spojrzała na mnie, a ja w świetle księżyca zobaczyłem, że jest cała blada.
- Tae.. Nie rozumiesz.. Ja nie mogę.. - zaczęła szybko mówić. Zasłoniłem jej usta dłonią, żeby uniemożliwić jej to.
- Nie obchodzi mnie to. Tamten typ Cię porwał, to ja mogę zrobić to samo. - powiedziałem poważnie, pewnym tonem. Spojrzała na mnie przerażona jakbym chciał ją skrzywdzić.
- On ma rację. - usłyszałem damski głos za sobą. Równocześnie z Nayeon spojrzeliśmy w miejsce skąd dochodził do nas głos. Nie mogliśmy zobaczyć twarzy tej osoby, ponieważ stała w nieoświetlonym miejscu. Puściłem powoli twarz Nayeon odruchowo chowając jej ciało za swoim. - Spokojnie. To tylko ja. - powiedziała powoli wychodząc z cienia. - Soohe. - dodała, a na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz