sobota, 4 marca 2017

Ep. 25

Polecany utwór do rozdziału: BTS - Young Forever
 _______________________________________________________________________________________
[*W poprzednim rozdziale*
Pokręciłam bezsilnie głową.
- Gdyby oni wiedzieli jak było naprawdę.. - westchnęłam cicho.
- To może opowiesz jak było naprawdę. - usłyszałam czyjś głos za sobą.]

Zmroziło mi krew w żyłach. Powoli się podniosłam, przełknęłam ciężko ślinę i odwróciłam się w stronę osoby, która stała za nami.
- Aggie. - powiedziałam słabym głosem. Tae szybko się podniósł i schował moje ciało za swoim.
- Jeśli powiesz chłopakom, że ona tu jest.. - zaczął chłopak.
- Nie powiem. - dziewczyna pokręciła głową.
- Co Ty w ogóle tu robisz? - zapytał zdziwiony.
- Przyszłam po kurtkę dla Soohe, bo zaczęło jej być zimno. - wzruszyła ramionami. - Więc? - spojrzała na mnie.
- Aggie błagam Cię.. Chłopacy nie mogą się dowiedzieć, że wróciłam. - powiedziałam szybko trzymając dłoń chłopaka.
- Nayeon ja im nic nie powiem, ale musisz mi powiedzieć co stało się naprawdę. - zbliżyła się o kilka kroków, a Tae odruchowo cofnął się do tyłu. Wzięłam cichy wdech i wyminęłam chłopaka.
- Usiądź to wszystko Ci opowiem. - wskazałam jej fotel i gdy usiadła zaczęłam jej wszystko opowiadać.

***
- Czyli ktoś Cię porwał? - spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- Nie słyszysz co Ci powiedziała? - zaatakował ją Tae. Położyłam dłoń na jego kolanie, żeby siedział cicho.
- Tak. - odparłam spokojnie.
- I dlaczego mam Ci w to uwierzyć? - uniosła brew.
- Nikt Ci nie każe w to wierzyć. - wzruszyłam ramionami. - Mówię jak było naprawdę. 
- Albo po prostu nie miałaś gdzie się podziać i wymyśliłaś całą tą historyjkę tylko po to, żeby mieć głupie wyjaśnienie dla chłopaków. - spojrzała na mnie spod ciemnych brwi. Tae podniósł się szybko, a ja go złapałam za dłoń. Spojrzał na mnie, a ja pokręciłam głową.
- Wybacz, ale nie mogę słuchać tych bzdur. - powiedział i wyrwał mi swoją dłoń po czym wyszedł z salonu.
- Przepraszam, że jestem sceptycznie nastawiona, ale staram się myśleć racjonalnie. - westchnęła cicho blondynka. 
- Ale ja to rozumiem, dlatego nie zachowuję się jak V. - odparłam miło.
- Czy możesz mi jakoś udowodnić to, że on Cię porwał? - uniosła brew. Zastanowiłam się chwilę. Podniosłam się bez słowa, rozpięłam guzik od spodni i zsunęłam je do kolan ukazując blondynce swoje uda. Spojrzała na nie, pobladła i rozszerzyła mocno oczy. Założyłam z powrotem spodnie i zapięłam je po czym usiadłam na swoje miejsce.
- Ja.. - zacięła się. - Ja nie wiem co powiedzieć. - pokręciła słabo głową.
- Teraz widzisz, sama bym sobie tego nie zrobiła. - odparłam spokojnym tonem głosu. 
- Dlaczego on Ci to robił? - spojrzała na mnie. Na twarzy miała wymalowane współczucie.
- Robił mi to za każdym razem gdy mu się sprzeciwiałam. - skinęłam spokojnie głową. 
- To są ślady od..
- Gaszenia papierosów. - powiedziałam obojętnie, ale spokojnie.
- Czyli on Cię też.. - przyłożyłam palec wskazujący do ust, żeby była cicho. Zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co mi chodzi, a ja wskazałam głową na kuchnię, w której był V. Pokiwała głową i usiadła na sofie obok mnie. - On Cię torturował? - zapytała cicho.
- Tylko wtedy kiedy nie chciałam zrobić tego co on mi kazał. - odparłam równie cicho. Dziewczyna zapowietrzyła się delikatnie. 
- Boże, tak mi przykro. - szepnęła i schowała twarz w dłoniach. Pokręciła delikatnie głową i spojrzała na mnie ponownie. - Masz moje słowo, że chłopacy nie dowiedzą się ode mnie, że wróciłaś. - powiedziała pewnie, a w tym samym czasie ktoś wpadł do domu. Blondynka podniosła się szybko i zasłoniła mnie swoim ciałem. 
- Aggie. - usłyszałam podejrzliwy głos Soohe, gdy zamknęła drzwi. Podniosłam się i wyszłam zza dziewczyny. - Boże Nayeon, przepraszam. - zaczęła się szybko tłumaczyć.
- Spokojnie. Z Aggie mamy wszystko wyjaśnione. - odparłam spokojnie.
- Chłopacy nie dowiedzą się o Nayeon. - powiedziała poważnym tonem głosu i skinęła głową. Soohe patrzyła na nią podejrzliwie.
- Dała mi słowo. - dodałam miło, a na buzi Soohe wymalowała się ulga.
- Ale jeśli piśniesz im chociaż słówko...
- Spokojnie, już ją o tym ostrzegałem. - przerwał jej V, który wyszedł z kuchni. 
- Jak w ogóle pilnowałeś tego, że ona tu weszła?! - zaatakowała go dziewczyna.
- To Ty jej dałaś klucz, żeby przyszła tu po kurtkę! - odparł V.
- Ale to Ty odpowiadałeś za Nayeon. Powinniście siedzieć gdzieś indziej, a co jeśli wróciła bym tu z chłopakami?! - ponownie uniosła głos.
- Uspokójcie się. - powiedziałam twardo i dwójka moich przyjaciół skierowała na mnie swój wzrok. - Nie ma co się kłócić, Stało się. Teraz tylko musimy mieć nadzieję, że Aggie nikomu nic nie powie. - spojrzałam na blondynkę.
- Nie powiem, dałam już słowo. - odparła szybko kręcąc głową.
- Ufamy Ci. - powiedziałam spokojnie do niej. 
- Dziękuję. - pokiwała głową. - Ja już sobie pójdę. - powiedziała cicho. Wyminęła V i Soohe i wyszła z domu. Usiadłam na sofie dopiero teraz czując, że moje całe ciało drży. Soohe podeszła do mnie i usiadła obok.
- Nayeon tak Cię przepraszam. Sądziłam, że może Tae zabrał Cię gdzieś indziej.. - znowu zaczęła się tłumaczyć.
- Soohe nie tłumacz się to nie Twoja wina.. - pokręciłam głową.
- Susu ma rację, ja powinienem bardziej uważać. - odezwał się Taetae.
- Przestańcie się obwiniać. - podniosłam się zła. - Nie obwiniajcie się o to, że ja nie chce, żeby chłopacy wiedzieli o tym, że wróciłam. To tylko moje widzi mi się. Nie obwiniajcie się o to. - westchnęłam cicho. 
- Co jeśli ona im coś powie? - zapytała Soohe.
- Nie powie im. - pokręciłam głową.
- Skąd masz tą pewność? - zmarszczył brwi Taehyung. 
- Bo mam. Po prostu mam. - odruchowo przejechałam dłońmi po swoich udach. Miałam cichą nadzieję, że o tym też nikomu nie powie. Nie chcę, żeby się zamartwiali dodatkowo o to. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się druga. - Ja już pójdę się położyć. - powiedziałam miło. Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam do swojego tymczasowego pokoju, żeby odpocząć. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi i nie gasząc światła rzuciłam się na łóżko. Położyłam na głowę poduszkę i docisnęłam ją delikatnie. Miałam ochotę się rozpłakać. Pomimo, że nie pokazywałam tego po sobie strasznie chciałam zobaczyć się z chłopakami. Już w tym wesołym miasteczku ledwo się powstrzymywałam, żeby nie wyjść i z nimi nie porozmawiać. Strasznie tęskniłam za ich wygłupami, uśmiechami, śmiechami, a nawet za tym ich dziecinnym zachowaniem.
- Oh Nayeon.. Jesteś beznadziejna. - powiedziałam do siebie dociskając jeszcze mocniej poduszkę do głowy. Zacisnęłam mocno oczy, żeby się nie rozpłakać i pomimo tego, ze łzy napływały mi do oczu to było ostatnie czego potrzebowałam. Muszę być twarda, muszę wytrzymać, a w końcu wszystko się ułoży i wszystko będzie dobrze. Przewróciłam się na plecy odrzucając poduszkę na bok. Utkwiłam pusty wzrok w suficie.
- Gdybyście tylko wiedzieli.. - powiedziałam cicho do siebie. Pokręciłam głową i przetarłam twarz dłońmi. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc spojrzałam na nie.
- Proszę. - powiedziałam spokojnie, a do środka wszedł Tae.
- Wszystko w porządku? - zapytał podchodząc do mojego łóżka.
- Tak. - odparłam kiwając delikatnie głową.
- Na pewno? - zmarszczył brwi.
- Nie. - odparłam unosząc się do pozycji siedzącej.
- Co jest? - usiadł obok mnie łapiąc mnie za dłoń.
- Nie daję sobie rady z tym wszystkim. - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Na jego twarzy za widniał niepokój.
- Nie rozumiem. - powiedział z troską w głosie przysuwając się do mnie na łóżku.
- Tae tak bardzo bym chciała, żeby wszystko wróciło do normy. - powiedziałam łamiącym się głosem i oparłam czoło na jego udzie. Położył dłoń na mojej głowie i zaczął mnie po niej delikatnie głaskać.
- Nayeon dasz sobie rade. - powiedział cicho.
- Chyba sam w to nie wierzysz. - parsknęłam.
- Wierzę w to, bo wierzę w Ciebie. - nachylił się nade mną i pocałował mnie w głowę.
- Chciałabym normalnie z nimi porozmawiać, bez tłumaczenia się co się ze mną działo, bez żadnych pytań, po prostu porozmawiać, tak jak wcześniej. Rozumiesz mnie, prawda? - spojrzałam na niego. Starł mi delikatnie łzy z policzków.
- Rozumiem, ale wiesz, że to nie takie proste. - pokręcił głową.
- Niestety wiem Tae. Po prostu strasznie mi ich brakuję. - powiedziałam łamiącym się głosem. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się, a Tae tylko przytulał moje ciało do siebie i kołysał nami delikatnie po to, żeby mnie uspokoić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz