niedziela, 26 marca 2017

Ep. 33

*W poprzednim rozdziale*
[Zaczęłam łapać szybkie i krótkie wdechy. Chłopak stał w milczeniu czekając, aż się uspokoję, ale gdy to zrobiłam puściłam się biegiem na górę. Wbiegłam po schodach i bez pukania wpadłam do jednego z pokoi.
- Co do kurw..
- Taehyung.. - powiedziałam zadyszana patrząc na podirytowanego chłopaka. - Sang.. On.. On wrócił.. - powiedziałam łamiącym się głosem.]

Chłopak zerwał się od razu z łóżka, doskakując do mnie.
- Nic Ci się nie stało? - na jego twarzy było wymalowane przerażenie.
- Nie. - pokręciłam szybko głową.
- Skąd wiesz, że wrócił? - Tae zmarszczył brwi trzymając mnie za dłoń.
- Widziałam go. Patrzył się na mnie przez okno w kuchni. - zamknęłam oczy czując w nich łzy. Brunet przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno moje drobne ciało.

*Aggie*
Szłam chodnikiem, szybkim krokiem w stronę swojej dormy gdy zauważyłam jakiegoś starszego mężczyznę wpatrującego się we mnie. Zmarszczyłam zdziwiona brwi, ale bez większego poruszenia poszłam dalej. Objęłam się ramionami gdyż wieczory jeszcze były zimne. Usłyszałam dość szybkie kroki za sobą. Zobaczyłam cień, który powstał od lamp ulicznych, co przyprawiło mnie o delikatne dreszcze. Przyśpieszyłam swoje kroki mając nadzieję, że moja wyobraźnia próbuję spłatać mi figla. Odwróciłam delikatnie głowę i zauważyłam, że idzie za mną ten sam facet, który się we mnie wpatrywał. Skręciłam w jakąś uliczkę z nadzieją, że go zgubię. Niestety, ta uliczka okazała się moją zgubą. Była to ślepa uliczka. Wzięłam głęboki wdech i ukryłam się za jednym z kontenerów. Nie słysząc żadnych kroków skarciłam sama siebie w duchu za zbyt bujną wyobraźnię.
- Jesteś idiotką Aggie. - powiedziałam do siebie podnosząc się zza kontenera. - Jak mogłaś pomyśleć o tym..
- Że ktoś Cię śledzi? - usłyszałam męski głos co zmroziło mi krew w żyłach. Podniosłam szybko głowę i spojrzałam na właściciela tego głosu. Był to wysoki, starszy mężczyzna, o brązowych włosach i z okularami na nosie.
- Co Pan chce ode mnie? - zapytałam wsuwając dłonie do kieszeni.
- Czego ja chcę? To nic takiego. Potrzebuję od Ciebie pewnych informacji. - powiedział, a na jego twarzy powstał złowrogi uśmieszek.

*Nayeon*
Siedziałam z chłopakami na dole w salonie. Jin przyniósł mi herbatę, a ja drżącymi dłońmi wzięłam od niego kubek.
- Czego on może znowu chcieć od Ciebie? - odezwał się poirytowany Taehyung.
- Mówiłam już. Uciekłam mu kilka tygodni przed ślubem. Nie wiem dlaczego tak się mnie kurczowo trzyma. - pokręciłam słabo głową.
- Musi być na to jakieś logiczne wyjaśnienie. - odezwał się Jeongguk.
- Chciałabym, żeby było. - odparłam cicho. Jimin usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Oparłam o niego głowę i westchnęłam cichutko czując, że moje ciało nadal delikatnie drży.
- Gdzie ona jest?! - usłyszałam czyjś krzyk dochodzący od drzwi wejściowych, po czym do salonu wpadła Soohe. Od razu podniosłam się, podbiegłam do dziewczyny i wtuliłam się w nią mocno. Brunetka przytuliła mnie mocno do siebie, wtulając buzię w moje włosy. - Boże tak się o Ciebie martwiłam. - powiedziała w moje włosy co wywołało u mnie płacz. Wtuliłam się w nią mocniej, zaciskając mocniej oczy, czując coraz bardziej nasilający się płacz.
- Tak się boję Soohe. - powiedziałam cicho przez łzy. Zaniosłam się delikatnie przez co dziewczyna odruchowo mocniej mnie do siebie przytuliła.
- Nie bój się. - szepnęła i pocałowała mnie w głowę. - Nie pozwolimy mu Cię skrzywdzić. - pokręciłam słabo głową. Chciałam uwierzyć w to co ona mówiła, ale nie byłam w stanie. Zwłaszcza, że wiedziałam do czego on jest zdolny.
- Musimy zwiększyć ochronę. - odezwał się Jeongguk.
- I z Nayeon zawsze ktoś musi być. Będziemy się zmieniać. - odparł mu Jin.
- Najlepiej dwójkami. - dodał Jimin. Odsunęłam delikatnie od dziewczyny głowę, żeby na nich spojrzeć.
- Nie możecie narażać siebie ze względu na mnie. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Nayeon nawet tak nie mów. - powiedziała Soohe obejmując moją twarz dłońmi. - Jesteś dla nas częścią rodziny, rozumiesz? Zrobimy dla Ciebie wszystko. - dodała pewnie patrząc mi w oczy.
- Soohe nie chce, żeby stało się wam cokolwiek. To by mnie zabiło. - spuściłam wzrok na ziemię.
- Zrozumiesz w końcu, że my za Ciebie oddamy życie? - warknął Taehyung. Spojrzałam na niego nadal płacząc.
- Próbuję właśnie was odwieść od tego pomysłu. - pociągnęłam delikatnie nosem, a Soohe otarła moje łzy z policzków.
- Nie pozwolimy by cokolwiek Ci się stało. - pokręcił głową. Westchnęłam zrezygnowana i zabrałam z niego wzrok.
- Zamieszkasz z nami. - odezwała się osoba, która od samego początku była cicho. Spojrzałam na nią.
- Nie. - odparłam stanowczo.
- Mnie nie interesuję Twoje zdanie w tej kwestii. - skinął delikatnie głową.
- Nie zgadzam się! - uniosłam głos odsuwając się od Soohe.
- Powiedziałem już swoje.
- Yoongi! - krzyknęłam i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka.
- I Soohe też z nami zamieszka. - skinął głową na dziewczynę. Spojrzałam szybko na nią, ale dziewczyna nie protestowała.
- Tak po prostu się na to zgadzasz? - zapytałam, a w moim głosie było słychać zawód.
- To dla Twojego bezpieczeństwa.. Nayeon, proszę Cię. Uspokój się. - odparła wyciągając do mnie dłoń. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Nie mogłam uwierzyć w to jacy oni są głupi. Chcą poświęcić dla mnie swoje życie, dla dziewczyny, która nic znaczącego w ich życiu nie zrobiła.
- A co z waszą karierą? - spojrzałam na Namjoona, który w takich sytuacjach zawsze myślał najrozsądniej.
- Wszystko będzie wyglądało jak do tej pory, po prostu wrócisz do pracy i będziesz jeździć do niej z nami. - skinął na mnie głową.
- Wasza dorma jest za mała dla dziewięciu osób. - pokręciłam głową.
- Przeprowadzimy się. - odparł od razu Jeongguk. Próbowałam znaleźć albo wymyślić jeszcze jakieś przeciw argumenty, ale niestety to nic nie dało. Wszyscy ustalili wszystko za mnie.

[***]

- Przeprowadzimy się już jutro, do nowej dormy. Wszystko załatwione. - powiedział Suga, który wszedł do salonu gdy tylko skończył rozmawiać przez telefon. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Nie odzywając się nawet słowem dopiłam swoją herbatę i podniosłam się, żeby wynieść kubek. Mój ruch wywołał szybkie reakcje reszty osób w pomieszczeniu. Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Co? Nikt za mną nie idzie? Uważajcie, bo pewnie z lodówki wyskoczy. - parsknęłam ironicznie i weszłam do kuchni. Zmyłam po sobie kubek i odstawiłam go na suszarkę. Oparłam się dłońmi o blat próbując wymyślić jakiekolwiek inne rozwiązanie tej sytuacji, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Pokręciłam głową i wróciłam do salonu. Usiadłam z powrotem na sofę obok Jimina i wsłuchałam się w rozmowę, która była prowadzona.
- Rozmawiałem z Jess. - spojrzałam na Rap Monstera, który się do mnie odezwał. - Opowiedziałem jej w skrócie jak wygląda sytuacja i bez problemu możesz wrócić do pracy. - skinął spokojnie głową.
- A która z dziewczyn zostanie wylana? - syknęłam z ironią.
- Żadna. - odparł spokojnie, a na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie. - Razem z Jess stwierdziliśmy, że będziemy potrzebowali więcej rąk do pomocy, więc i Soohe i Aggie zachowają swoją posadę. - dodał miło. Poczułam ulgę, ale nadal byłam zła na nich za to, że cały czas to oni decydowali o moim życiu.
Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię i spojrzałam na miło uśmiechniętego Jimina.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział miłym i ciepłym głosem. Mimowolnie uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
- Mam taką nadzieję Chimchim. - odparłam cicho, a brunet objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
- Zobaczysz, że będzie. Przecież jesteśmy kuloodporni. - zaśmiał się co wywołało u mnie cichy chichot.
- Jesteście. - pokiwałam głową uśmiechając się delikatnie.
- Kładźmy się już. Jutro musimy wcześnie wstać. - odezwał się lider, na co wszyscy posłusznie się podnieśli. Wszyscy po kolei wzięli prysznic, Jin w międzyczasie przygotował kolację dla wszystkich. Ja nadal siedziałam w salonie, na sofie, patrząc się pusto w jakiś punkt na beżowej ścianie.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam ciepły, troskliwy głos Jimina, więc skierowałam wzrok na niego.
- Po prostu boję się. - odparłam cicho. Byłam zmęczona płakaniem, ciągłym narzekaniem i kłótniami z przyjaciółmi.
- My też się boimy. - powiedział siadając obok mnie.
- To dlaczego to wszystko robicie? - spojrzałam w jego brązowe oczy.
- Jesteś naszą przyjaciółką, a o przyjaciół walczy się do samego końca. Nie jest ważne to ile razy się dla nich poniżysz, ile razy upadniesz podczas walki o nich ani to, że ktoś wam kładzie kłody pod nogi. Najważniejsze jest to, że cały czas przy sobie trwacie, pomagacie sobie, wspieracie się i jesteście dla siebie w każdej chwili. Bo to jest prawdziwa przyjaźń. Więc Nayeon proszę Cię nie złość się na nas, tylko pozwól nam być prawdziwymi przyjaciółmi. - złapał mnie delikatnie za dłoń nie odrywając wzroku od moich oczu. Wzięłam cichy, delikatny wdech.
- Zgoda Jimin. - odparłam spokojnym tonem głosu. - Pokażmy światu co tak naprawdę oznacza prawdziwa przyjaźń.

2 komentarze:

  1. Rycze ;-; Jezu tyle emocji i wgl. Czekam na next ok! Liczę, że się niedługo pojawi~ *mentalnie przesyła wenę*

    OdpowiedzUsuń