czwartek, 2 marca 2017

Ep. 20

[*W poprzednim rozdziale*
- On ma rację. - usłyszałem damski głos za sobą. Równocześnie z Nayeon spojrzeliśmy w miejsce skąd dochodził do nas głos. Nie mogliśmy zobaczyć twarzy tej osoby, ponieważ stała w nieoświetlonym miejscu. Puściłem powoli twarz Nayeon odruchowo chowając jej ciało za swoim. - Spokojnie. To tylko ja. - powiedziała powoli wychodząc z cienia. - Soohe. - dodała, a na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.]

*Jin*
Chodziłem po hotelu i szukałem Soohe, żeby z nią porozmawiać, ale nigdzie jej nie było. Pewnie znowu gdzieś łazi z Hoseokiem. - pomyślałem. Na samą myśl o tym podniosło mi się ciśnienie. Zjechałem na parter i wysiadłem z windy wpadając przez nie uwagę na kogoś.
- Przepraszam. - wymamrotałem po czym spojrzałem kto to. - J - Hope? - zapytałem zdziwiony.
- Nic się nie stało. - skinął głową.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałem szczerze zaskoczony.
- Wracam do pokoju, a czemu o to pytasz? - uniósł brew.
- Myślałem, że jesteś gdzieś z Soohe. - podrapałem się speszony po tyle głowy.
- Wyszła gdzieś. - wzruszył ramionami.
- A jak jest między wami? - zapytałem próbując brzmieć obojętnie.
- Normalnie, a jak ma być?
- No nie wiem. Dużo czasu ostatnio ze sobą spędzacie. - skinąłem głową.
- Po prostu dobrze się dogadujemy, tylko tyle. - odparł spokojnie.
- Czyli nic między wami nie ma? - uniosłem ciekawsko brew.
- Nie. - zmarszczył zdziwiony brwi. - Znaczy myślałem. że może coś jest, ale to nie ten czas. - wzruszył ramionami. - A teraz wybacz, ale pójdę się położyć. - skinął mi głową, minął mnie i wszedł do windy. Gdy drzwi się zamknęły odetchnąłem cicho. Skoro między nimi nic nie ma to nie wszystko jest stracone. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem do baru.

*Nayeon*
- Nie.. - pokręciłam głową czując, że jestem coraz bledsza na buzi. - Wy nie rozumiecie, ja nie mogę.. - powiedziałam cofając się powoli do tyłu. Nie mogłam im pozwolić na to. Nie wiedzieli jakie były by tego konsekwencje.
- Nayeon.. - zaczął V. - My nie pytamy się Ciebie o zdanie. - westchnął bezradnie.
- Jak to? - spojrzałam na niego rozszerzając mocno oczy.
- Tak to. - wzruszył ramionami. - Nie pozwolimy Ci do niego wrócić, a dzisiaj po południu wracamy do Korei, a Ty razem z nami. - dodał na co zrobiło mi się słabo, więc musiałam się oprzeć na ścianie, żeby się nie przewrócić.

*Rap Monster*
Siedziałem w swoim pokoju pisząc tekst do kolejnej piosenki gdy usłyszałem, że ktoś puka do moich drzwi. Podniosłem się i poszedłem je otworzyć. Stała w nich blondynka, z którą ostatnio spędzałem dużo czasu.
- Hej Aggie. - uśmiechnął się do niej.
- Hej Namjoon, przeszkadzam? - uniosła miło brew.
- Właściwie to nie. Wchodź. - zaprosiłem ją do środka i zamknąłem za nią drzwi. - Więc o co chodzi? - zapytałem siadając na swoim wcześniejszym miejscu.
- Chciałam z Tobą porozmawiać. - powiedziała cicho patrząc na swoje dłonie gdy usiadła na łóżku.
- Coś nie tak? - zmarszczyłem zmartwiony brwi. Westchnęła cicho i pokręciła głową.
- Mam wrażenie, że chłopacy nie za bardzo za mną przepadają. - spojrzała na mnie. Rozszerzyłem zdziwiony brwi.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytałem kucając przed nią i łapiąc ją delikatnie za jej dłonie.
- Nie widzisz jak się zachowują? Zwłaszcza V strasznie oschle mnie traktuję - pokręciła delikatnie główką. Wziąłem cichy wdech nie wiedząc co powiedzieć.
- Posłuchaj.. - zacząłem i usiadłem na łóżku obok niej obejmując ją ramieniem. - Wiesz, że V jest strasznie.. Strasznie szybko przywiązuję się do ludzi. A do Nayeon strasznie się przywiązał, bo mieszkała obok nas. Spędzaliśmy z nią całe dnie, prawie w ogóle się nie kłóciliśmy, oczywiście pomijając Jeona i Yoongiego, ale po za nimi każdy świetnie spędzał z nią czas, aż w końcu z dnia na dzień od nas odeszła, bez podania żadnego konkretnego powodu. Musisz zrozumieć chłopaków, że ciężko im jest się z tym pogodzić. Minęły 2 miesiące odkąd jej nie ma, ale to nie oznacza, że w jakikolwiek sposób przestała być dla nas ważna. Rozumiesz? - spojrzałem na nią głaszcząc ją delikatnie po ramieniu.
- Rozumiem, ale nie muszą być dla mnie tacy chamscy. - westchnęła cicho opierając o mnie głowę.
- Jeśli chcesz mogę z nimi porozmawiać. - przytuliłem ją bardziej do siebie.
- Nie chcę. - pokręciła delikatnie głową. - Nie chce wyjść na skarżypytę.
- Nie muszę przecież im mówić, że z Tobą o tym rozmawiałem. Mam oczy i widzę co się dzieję. - pocałowałem ją delikatnie w głowę. Westchnęła cicho.
- Jak chcesz. - odparła cicho wtulając się we mnie.
- I tak zrobię. - powiedziałem głaszcząc ją delikatnie po włosach.
- Namjoon. Powiedz mi co takiego Nayeon zrobiła, że jest dla was aż tak ważna? - zapytała cicho. Zamyśliłem się.
- Chyba była pierwszą osobą, która chciała nas poznać ze względu na nasze osobowości, a nie pieniądze i karierę. Nie traktowała nas jakbyśmy byli nie wiadomo kim, tylko traktowała nas jak ludzi. Zawsze była wobec nas szczera, gdy nie podobało się jej w nas coś od razu nam to mówiła. Nigdy nie udawała niczego przed nami. Zawsze mogliśmy na nią liczyć. Czasami zarywała dnie i noce organizując dla nas wszystko tak, żeby nam było jak najlepiej. Wy jesteście teraz we dwie, Ty i Susu, ale ona wtedy była sama z tym wszystkim, sama się tym zajmowała i na każdym kroku pokazywała nam jak jej na nas zależy. Chyba po prostu urzekła nas tym, że nigdy się nie poddawała i zawsze dopinała swojego celu. - powiedziałem spokojnym tonem głosu.
- Chyba naprawdę była wspaniałą osobą. - odparła spokojnie.
- Dla nas była najlepsza. - powiedziałem.
- Jak masz w planach spędzić najbliższy tydzień? - blondynka zmieniła temat.
- W dormie, odpoczywając, zbierając siły na kolejne koncerty, a Ty? - spojrzałem na nią delikatnie.
- Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko to z Tobą. - uniosła delikatnie główkę do góry i uśmiechnęła się do mnie.
- Oczywiście, że nie. - odwzajemniłem jej uśmiech.
- Cieszę się, że dostałam tą pracę. - powiedziała miłym głosem.
- Uwierz mi, że też się cieszę, że ją dostałaś. - powiedziałem i pocałowałem ją ponownie w głowę.

*Nayeon*
- Taehyung zwariowałeś?! - uniosłam głos. - Ty jesteś głuchy? Nie mogę z wami wrócić. On mnie zabiję jeśli to zrobię.. - powiedziałam łamiącym się głosem osuwając się po ścianie.
- Nic Ci nie zrobi, bo Cie nie znajdzie. - Tae kucnął przy mnie kładąc dłonie na moje kolana. - Nayeon zrozum, że nie pozwolę na to, żebyś dalej była w niebezpieczeństwie. - dodałem twardo.
- V zrozum, że to tylko pogorszy sprawę. - wsunęłam dłonie we włosy i zacisnęłam je mocno, żeby się nie popłakać.
- Kurwa Nayeon zrozumiesz w końcu, że nas to zabija? - odezwała się Soohe również przy mnie kucając. Spojrzałam na nią bez słowa i pokręciłam głową. - Nayeon, zrozumiesz, że jesteś dla nas najważniejsza? Jesteśmy rodziną, a rodzina nie zostawia siebie w potrzebie. My nie zostawimy Ciebie, więc Ty nie zostawiaj nas, bo my Ciebie potrzebujemy. - powiedziała siadając obok mnie i przytulając mnie mocno do siebie. Wtuliłam się w nią rozpłakując się mocno. Tak bardzo bym chciała móc z nimi wylecieć i móc żyć z nimi w spokoju, ale.. nie mogę. Pokręciłam po raz kolejny słabo głową wtulając się w brunetkę.
- Soohe.. Proszę zrozum mnie.. Ja nie mogę z wami lecieć.. - powiedziałam cicho błagalnym tonem.
- Nie potrafię Cie zrozumieć. - odparła równie cicho. - Nayeon to ja proszę Ciebie.. Wróć z nami.. Chłopacy Cię potrzebują, ja Cię potrzebuję. Nawet nie wyobrażasz sobie jak cholernie za Tobą tęsknimy..
- Soohe.. Ułożyło wam się wszystko. Lepiej jest wam beze mnie. Nie mogę teraz tak po prostu wrócić. Nawet jeśli z wami wylecę to on i tak mnie znajdzie. To jest bezsensu.. - odparłam cicho uspokajając powoli płacz.
- Wymyślimy coś. - odezwał się V. Spojrzałam na niego i podniosłam się powoli.
- Musicie zrozumieć, że nie mogę z wami lecieć.
- Nie zrozumiem tego, bo nie muszę. Lecisz z nami i postanowione. A jeśli mnie do tego zmusisz to siłą Cię zaciągnę na lotnisko. - warknął w moim kierunku. Widać było, że jest coraz bardziej zdenerwowany.
- Boże.. V.. - powiedziałam bezsilnie.
- Nayeon. Postanowiłem już.
- Ale.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nie ma żadnego ale.. - pokręcił głową.
- Dobrze.. - zgodziłam się po cichu. - Polecę z wami, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - zapytali jednogłośnie.
- Chłopacy nie mogą się dowiedzieć, że wróciłam. Ani Jess, ani Aggie, ani nikt ze staffu. Nikt nie może o tym wiedzieć. - powiedziałam twardo. Spojrzeli po sobie, a potem wrócili wzrokiem na mnie.
- Zgoda. - odparł Tae.
- Ale jak to zrobimy? - zmarszczyła brwi Susu. Brunet zamyślił się.
- Możecie powiedzieć, że moi rodzice chcieli się z wami spotkać, a potem polecimy późniejszym samolotem. - podrzuciłam im pomysł.
- Ale dlaczego akurat z nami? - V starał się myśleć racjonalnie.
- Dużo mamie opowiadałam o Soohe. - spojrzałam na brunetkę. - Mówiłam jej, że znalazłam tutaj taką przyjaciółkę o jakiej w LA mogłabym tylko pomarzyć. - dodałam spokojnie na co dziewczyna się uśmiechnęła do mnie.
- No dobrze, a ja? - spojrzałam na chłopaka.
- O Tobie też dużo im opowiadałam. - uśmiechnęłam się miło do niego. - Zawsze to Ty najbardziej się o mnie troszczyłeś i wspierałeś mnie gdy Jeon i Yoongi traktowali mnie jak śmiecia.
- I zawsze będę Cię wspierał. - podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- A co zrobimy z tym kolesiem? - odezwała się Soohe. Spojrzałam na nią biorąc cichy wdech.
- To zostawcie mi. Jakoś to załatwię. - odparłam próbując brzmieć spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz