sobota, 4 marca 2017

Ep. 24

[*W poprzednim rozdziale*
- Dobranoc Nayeon. - uścisnęła mnie, a ja odwzajemniłam jej uścisk.
- Dobranoc Soohe. - uśmiechnęłam się do niej, a dziewczyna wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Zmęczona całym dzisiejszym dniem pogrążyłam się w śnie, śniąc o tym, że nigdy nie było żadnego porwania, a moje życie toczyło się dalej, normalnie, u boku chłopaków.]

Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Podniosłam się leniwie z łóżka i poszłam sprawdzić co się stało. Zastałam Soohe krzątającą się w kuchni.
- Dzień dobry. - powiedziałam miło. Dziewczyna podeszła do mnie, cmoknęła mnie w policzek i wróciła do sprzątania jak się okazało potłuczonego talerza.
- Dzień dobry. - odparła wyrzucając resztki szkła do kosza. Była dzisiaj w świetnym humorze.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytałam siadając przy blacie.
- Mamy tydzień wolnego, ale zapewne chłopacy będą chcieli, żebym do nich przyszła. - odparła miło po czym zrzedła jej delikatnie mina.
- Nie no, spokojnie. Nie musisz przecież siedzieć ze mną dwadzieścia cztery na dobę. - uśmiechnęłam się miło do niej.
- Nie chce zostawiać Cię samej. - odwróciła się do mnie.
- Jestem dużą dziewczynką. Poradzę sobie. - odparłam spokojnie.
- Nayeon.. - pokręciła głową.
- Soohe, jeśli chłopacy Cię gdzieś zaproszą to idź z nimi. Nie chcę, żeby między wami cokolwiek się zmieniło tylko dlatego, że tak jakby wróciłam. - podeszłam do dziewczyny i uścisnęłam ją delikatnie. Odwzajemniła uścisk.
- A jeśli mnie nigdzie nie zaproszą, to jesteś na mnie skazana. - powiedziała udając poważny ton co wywołało u mnie cichy chichot.
- Jakoś to zniosę. - pokiwałam głową na boki i wróciłam na swoje miejsce. Resztę ranka spędziłyśmy jedząc wspólnie śniadanie i rozmawiając o tym jak teraz w najbliższym czasie będą wyglądały nasze dni.
- Kiedy masz zamiar wrócić tak normalnie? - zapytała brunetka kiedy skończyłyśmy ogólne sprzątanie.
- Normalnie wrócić. - powtórzyłam po niej. - To znaczy? - spojrzałam na brunetkę.
- No wiesz.. Do pracy, do chłopaków. - odparła niepewnie. Wzięłam cichy wdech.
- Nie wiem. - westchnęłam cicho. - Po drugie wątpię, żeby chłopacy chcieli mnie z powrotem.
- Dlaczego tak uważasz? - zmarszczyła brwi.
- Ty z nimi pracujesz i Aggie, a z tego co mi mówiłaś Namjoon strasznie dobrze się z nią dogaduję. - wzruszyłam ramionami.
- No, ale przecież Aggie by nie zwolnili tylko ja bym wróciła na swoje stare stanowisko. - powiedziała miło.
- Ale Soohe wtedy nie będziesz tak blisko chłopaków, a nie chce, żeby mieli mi za złe to, że przeze mnie rzadziej będziecie się widywać. - usiadłam na sofie opierając o nią głowę.
- Nayeon przestań. Mówisz o tym tak jakby mieli Cię znienawidzić, a przecież oni nie wiedzą co się stało tak naprawdę. - Soohe usiadła obok mnie.
- I wątpię, żeby chcieli wysłuchać. - odparłam, a zaraz po tym po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzałyśmy szybko na siebie. Bez słowa podniosłam się i schowałam się w kuchni, a Soohe poszła otworzyć drzwi. Stałam ukryta za ścianą z szybko bijącym sercem.
- Mam Cię! - powiedział V łapiąc mnie za biodra i podnosząc do góry.
- Boże! - krzyknęłam i uderzyłam go w ramię. - Nie strasz mnie tak. - powiedziałam gdy postawił mnie rozbawiony na ziemi.
- Przestraszyłaś się mnie? - zapytał powstrzymując śmiech.
- Nie wiedziałam, że to Ty przyszedłeś. - skarciłam go.
- Oj przepraszam. - powiedział robiąc smutną minkę i rozkładając ręce na boki, Zrobiłam obrażoną minę, ale po chwili zachichotałam i przytuliłam się do chłopaka.
- Wyspałaś się? - zapytał gdy usiedliśmy w salonie.
- Pierwszy raz od dawna. - odparłam ze szczerością w głosie.
- To bardzo się cieszę. - uśmiechnął się szeroko do mnie ukazując białe zęby.
- Jak w dormie? - zapytała miło Soohe.
- Chłopacy się wypytywali o to co chcieli od nas rodzice Yonki. - skinął głową.
- I co im powiedziałeś? - uniosłam brew.
- Że pytali się jak Nayeon radzi sobie w pracy i czy wszystko u niej w porządku. Chłopacy byli zdziwieni, że jej rodzice nic nie wiedzą o jej odejściu to im powiedziałem, że pewnie nie chciała im mówić ze względu na znajomość Jess i jej rodziców. - powiedział spokojnie.
- Jesteś cudowny. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Tylko muszę was ostrzec. - spoważniał.
- Przed czym? - zapytała Soohe marszcząc brwi.
- Chłopacy mają w planach zrobić Soohe niespodziankę i wbić do Ciebie wieczorem. - odezwał się do brunetki.
- Nie mogłeś im powiedzieć, że nie mam ochoty na żadnych gości? - zapytała niezadowolona dziewczyna.
- Próbowałem. Stwierdzili, że coś jest nie tak i, że muszą poprawić Ci jakoś humor. - wzruszył ramionami.
- A co z Nayeon? - skinęła na mnie głową.
- Na to już wymyśliłem sposób. - powiedział z tajemniczym uśmiechem.

***
Nie sądziłam, że Taehyung wymyśli coś takiego jak wieczór w wesołym miasteczku.
- A co powiedziałeś chłopakom? - zmarszczyłam brwi idąc z nim i jedząc spokojnie różową watę cukrową.
- Że jestem zmęczony, źle się czuję i, że prędzej położę się spać. - roześmiał się na co mu zawtórowałam. 
- Widzę, że nauka kłamania się szerzy. - szturchnęłam go w ramię.
- Tylko w ważnych sprawach. - uniósł bezbronnie dłonie do góry na co ponownie się roześmiałam,
- Dziękuję. - powiedziałam już poważniej.
- Za co? - zapytał zaskoczony.
- Za wszystko. - spojrzałam mu w oczy. - Za to, że zmusiłeś mnie do ucieczki, do powrotu tutaj, za to, że się mną tak opiekujesz i za to, że po prostu jesteś. - powiedziałam czując, że mam łzy w oczach.
- Nie masz za co. - powiedział stając przede mną. - Jesteś osobą za którą był bym w stanie wszystko poświęcić. - uśmiechnął się do mnie ukazując ząbki. Przytuliłam się do niego, a on objął moje ciało.
- Jesteś najlepszy. - powiedziałam cicho. Pocałował mnie w głowę i usiedliśmy na najbliższej ławce. 
- Co chcesz teraz porobić? - spojrzał na mnie, a ja rozejrzałam się po atrakcjach i wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, a Ty? - spojrzałam na niego, ale on nie patrzył na mnie tylko za mnie. Złapał mnie szybko za nadgarstek i zerwał się z ławki. Ruszyliśmy w stronę jakiejś kolejki. 
- Tae! - usłyszałam męski głos. Chłopak popchnął mnie przez co się przewróciłam i upadłam za jakiś krzak. Chciałam już się podnieść, ale wtedy zobaczyłam, że znajoma grupka chłopaków podeszła do niego.
- Co Ty tutaj robisz? - odezwał się Jimin.
- Przecież źle się czułeś. - powiedział podejrzliwie Hoseok.
- Przyszedłem tylko coś zobaczyć. - powiedział niespokojnie. 
- Coś zobaczyć. - powtórzył powoli Yoongi kiwając delikatnie głową na boki.
- No tak. - odparł już spokojniejszym głosem. 
- A co to była za dziewczyna, która szła z Tobą? - zapytał rozbawiony Jungkook.
- Nie znam jej. Przyczepiła się do mnie. - wzruszył ramionami. Zmrużyłam delikatnie oczy na to co powiedział.
- Oj Taetae. - pokręcił głową Rap Mon. - Nie udawaj. Przyznaj się, jesteś na randce. - zaśmiał się.
- Nie! - powiedział głośniej V. W świetle lamp widać było, że się zarumienił. Spojrzałam na Soohe, która stała nie odzywając się słowem. 
- A więc nasz Tae się z kimś umawia? - usłyszałam jakiś damski głos. Spojrzałam na osobę do której on należał. To była Aggie.
- Nie Twoja sprawa. - odparł oschle V. Kopnęłam go w kostkę na co chłopak podskoczył, a ja zasłoniłam usta, żeby się nie roześmiać.
- A Tobie co? - zmarszczył brwi Suga.
- Skurcz mnie złapał. - powiedział przez zęby rozmasowując kostkę. Suga pokiwał podejrzliwie głową. Oh Yoongi dlaczego Ty zawsze szukasz ukrytego dna. Pokręciłam głową i westchnęłam cicho. Zaczęło mnie już boleć ciało od leżenia na zimnej ziemi. Poszukałam wzrokiem jakiejś drogi ucieczki, ale którędy bym nie spróbowała się wymknąć to było by mnie widać. 
- To skoro już się lepiej czujesz to może pokręcimy się razem? - zapytał wesoło Jimin.
- Nie. - odparł szybko V. Za szybko.
- Czemu? - spojrzałam na Jina, który się odezwał.
- Bo ja już będę wracał do dormy. Nie ma tu nic ciekawego. - Tae wzruszył ramionami. 
- No Tae, nie daj się prosić. - odezwał się lider. 
- Chłopacy dajcie mu spokój. - odezwała się Soohe. - Skoro chce wrócić to niech wraca. 
- Ty też nie miałaś ochoty, a z nami wyszłaś. - odparł jej Hoseok. Spojrzała na niego mrużąc oczy. Chłopak uniósł bezbronnie dłonie i nic już nie powiedział. 
- Dobra, nie męczmy go. Jak chce wracać to niech wraca. - usłyszałam obojętny głos Sugi. Jeszcze chwilę się pospierali, ale na szczęście dali spokój i poszli na inną kolejkę. Po upewnieniu się, że nas nie widzą V pomógł mi wstać i szybkim krokiem udaliśmy się do wyjścia.

***
Gdy siedzieliśmy już w domu u Soohe, V opowiadał mi co się działo przez większość czasu gdy mnie nie było. 
- Czyli Jimin ma mi za złe to, że zniknęłam tak bez słowa? - zapytałam smutna. Jimin był osobą, z którą zawsze o wszystkim mogłam porozmawiać. Zabolało mnie to, że mówił o mnie tyle złych rzeczy.
- Musisz go zrozumieć, że zabolało go Twoje odejście. - V próbował go jakoś wytłumaczyć. Pokręciłam bezsilnie głową.
- Gdyby oni wiedzieli jak było naprawdę.. - westchnęłam cicho.
- To może opowiesz jak było naprawdę. - usłyszałam czyjś głos za sobą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz