niedziela, 9 kwietnia 2017

Ep. 42

*W poprzednim rozdziale*
[- I co teraz? - zapytałam zrezygnowana. - Musi być jakiś sposób.
- Może porozmawiajmy z Jess? - odezwał się Jeongguk. - Ona zna rodzinę Nayeon, może będzie wiedziała kogo znajomego, oprócz nas, Nayeon ma w Seulu.
- To jest dobry pomysł, ale co jeśli Jess zadzwoni do rodziców Nayeon? Przecież nie chcemy ich nie potrzebnie martwić. - odezwał się Jimin.
- Już nie wiem co mamy zrobić. - Taehyung bez sił opadł na plecy na łóżko Jeongguka.
- Może ja wam pomogę? - usłyszeliśmy głos od strony drzwi.]

*Nayeon*
- Sang.. Błagam.. - załkałam żałośnie.
- Cii.. Nie zrobię Ci krzywdy. - szepnął w moje włosy i pocałował mnie w głowę. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego twarz.
- Czego chcesz ode mnie? - zapytałam ścierając łzy z policzków.
- Przecież to Ty na mnie wpadłaś. - zmarszczył zdziwiony brwi. Pokręciłam głową i usiadłam na pobliskiej ławce chowając twarz w dłoniach. - Nayeon, powiesz co się stało? - zapytał cicho i usiadł obok mnie. Przetarłam mocno twarz dłońmi i spojrzałam na niego.
- Nie mam siły o tym rozmawiać. - westchnęłam cicho splatając swoje dłonie i opierając łokcie na kolanach.
- To może masz ochotę na ciastko i kawę? - uniósł brew, a ja zmarszczyłam brwi.
- Jeśli znowu chcesz..
- Nie, nie. - odparł szybko, kręcąc głową. - Chce po prostu porozmawiać. - dodał cicho, a ja nie wiedząc czemu, zgodziłam się. Poszliśmy do kawiarni, niedaleko stąd. Sang zamówił nam po ciastku i kawie i usiadł przy stoliku na przeciwko mnie. Siedzieliśmy w ciszy, atmosfera była napięta, a Sang nie odrywał ode mnie wzroku. Podziękowaliśmy po cichu gdy kelnerka przyniosła nasze zamówienia, ale do siebie nadal się nie odezwaliśmy. Spojrzałam na swoją kawę, posłodziłam ją i przemieszałam kilka razy. Sang odchrząknął, a ja odruchowo skierowałam na niego swój wzrok. Uśmiechnął się do mnie miło, a ja słabo odwzajemniłam jego uśmiech.
- Więc co Cię skłoniło do powrotu tutaj? - jego głos był cichy i spokojny. Wzruszyłam delikatnie ramionami nie wiedząc tak naprawdę co mam powiedzieć. - A jak Ci Twoi znajomi?
- Nie mam z nimi kontaktu. - odparłam cicho spuszczając wzrok na kawę.
- Jak to? - zapytał ze zdziwieniem w głosie.
- Po prostu. - skinęłam głową i napiłam się powoli.
- Przykro mi. - odparł cicho.
- Mnie również. - pokiwałam spokojnie głową i ugryzłam kawałek ciastka.
- Na długo tu przyleciałaś? - Sang cały czas, w jakikolwiek sposób próbował podtrzymać rozmowę.
- Jeszcze nie wiem, mój przyjaciel chciał, żebym została dłużej i odpoczęła trochę. - odparłam spokojnie i uniosłam na niego wzrok. Nie wiem czemu, ale czułam się spokojnie w jego towarzystwie. Oparłam się wygodnie i napiłam się ponownie ciepłego napoju. - A Ty na jak długo przyleciałeś?
- Dopóki nie wygram utargu. - skinął głową.
- Powodzenia. - powiedziałam miło i w tej chwili poczułam wibrację swojej komórki w telefonie. - Przepraszam. - powiedziałam wyjmując ją z kieszeni. Na ekraniku wyświetlacza pojawiła się twarz Jimina. Pokręciłam delikatnie głową, zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni z powrotem.
- Mogłaś odebrać. - powiedział miło Sang.
- To nic ważnego. - wzruszyłam ramionami i skierowałam na niego swój wzrok. - Bierzesz leki?
- Biorę. - odparł spokojnie. Pokiwałam głową i dopiłam kawę.
- To dobrze. Kiedy masz następną wizytę? - uniosłam pytająco brew.
- W następnym tygodniu. Umówiłem się tutaj, żebym nie musiał lecieć specjalnie do Korei. - odparł z miłym uśmiechem, który delikatnie odwzajemniłam.
- Cieszę się, że nadal o siebie dbasz. - powiedziałam miło.
- A ja się cieszę, że tak czy siak nadal interesujesz się co ze mną. - skinął delikatnie głową.
- Jednak kawałek czasu z Tobą spędziłam. - zjadłam do końca ciastko i otarłam delikatnie usta chusteczką.
- No racja. - pokiwał głową. - Mam nadzieję, że będziesz chociaż w jakiś sposób miło wspominać ten czas. - dodał, a ja poczułam jak zaczęła rosnąć we mnie irytacja. Wzięłam cichy, ale głęboki wdech, żeby się jej pozbyć i, żeby się uspokoić.
- W jakiś na pewno. - uśmiechnęłam się miło do niego.
- Cieszę się bardzo. - odwzajemnił mój uśmiech ukazując rząd białych zębów.
- Wiesz, będę się już zbierać. - powiedziałam niepewnie, podnosząc się powoli ze swojego miejsca.
- No dobrze. - odparł spokojnie i wyjął marker z torby, po czym szybko coś nabazgrał na serwetce i podał mi ją. - Gdybyś w razie, chciała ze mną porozmawiać czy coś, możesz dzwonić o każdej porze.. - włożyłam serwetkę do kieszeni.
- Będę pamiętać. - uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z kawiarni. Odetchnęłam cicho i ruszyłam powoli. Gdzie ja zamierzałam pójść? Tego właśnie nie wiedziałam. Idąc powoli po raz kolejny poczułam wibrację swojego telefonu w kieszeni. Wyjęłam go i ponownie ujrzałam twarz Jimina na wyświetlaczu. Westchnęłam cicho, usiadłam na ławce i odebrałam.
- Tak Jimin? - zapytałam cicho.
- Nayeon. - usłyszałam ogromną ulgę w jego głosie. - Tak bardzo się cieszę, że odebrałaś. - powiedział ze szczęściem w głosie, co mimowolnie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- O co chodzi? - zapytałam spokojnym tonem głosu.
- Kiedy wracasz? - zapytał cicho.
- Nie wiem MinMin. - odparłam równie cicho.
- Tęsknimy za Tobą. - westchnął ciężko.
- Nie mogę na razie wrócić. Wiesz dlaczego. - ścisnęłam delikatnie telefon w dłoni.
- Wróć, nie musisz się nim przejmować. Wróć do nas. - powiedział smutno, na co ścisnęło mi serce.
- Jimin chciałabym, ale nie mogę. - wzięłam cichy wdech, żeby uspokoić bicie serca.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony i niespokojny.
- Potrzebuję odpoczynku i wy zresztą też. Jutro macie pierwszy dzień fanmeetingu. Wszystko macie ustalone i przygotowane. Soohe i Aggie wiedzą co i jak. - odparłam opierając głowę na dłoni, a łokieć na kolanie.
- Nayeon, ale tu już nie chodzi o to. Tu chodzi o to, że my chcemy Cię z powrotem przy sobie. - chłopak uniósł delikatnie głos. Zamknęłam oczy i zagryzłam delikatnie wargi.
- Jimin.. - zaczęłam cicho.
- Nie, nie Jimin. - powiedział cicho. - Albo Ty tutaj wrócisz albo po Ciebie przyjedziemy, nie ważne w jakim zakątku Seulu się skryjesz. - powiedział twardo.
- W jakim Seulu? - zapytałam zdziwiona. - Przecież ja jestem w Los Angeles, u rodziców. - odparłam zaskoczona.
- Co? Jak to? - zapytał unosząc głos. - Napisałaś Soohe, że jesteś u znajomych w Seulu. - odparł zdenerwowany. O boże.. Liścik Soohe. Czy ta dziewczyna nie potrafi trzymać czasami języka za zębami?
- No tak.. Ja.. To znaczy.. - zaczęłam się jąkać, czując, że robię się cała czerwona na twarzy. Wyprostowałam się, wstałam z ławki i zaczęłam nerwowo chodzić w tą i z powrotem.
- Okłamałaś ją? - zapytał z wyrzutem w głosie.
- Nie! Jimin.. To nie tak.. - przetarłam wolną dłonią twarz szukając jakiegoś sensownego wyjaśnienia.
- A jak?! - krzyknął wściekły.
- Jimin nie krzycz.. - powiedziałam cicho.
- A co mam robić? - zapytał rozwścieczony. - Uciekasz z dormy w środku nocy nikomu nic nie mówiąc, okłamujesz Soohe, nie odpisujesz na wiadomości, nie odbierasz telefonu, a jak odbierzesz to cud! - ponownie krzyknął. - Ile Ty masz lat? Dziewięć? Zachowujesz się jak rozpuszczone dziecko! - dodał nadal krzycząc, a ja usiadłam na ławce czując łzy w oczach. Nigdy nie spodziewałabym się takich słów ze strony Jimina.
- Jak możesz tak mówić? - zapytałam łamiącym się głosem i ponownie podniosłam się z ławki. - Myślałam, że jesteś osobą, która zawsze będzie stała po mojej stronie. - dodałam czując jak łzy płynął mi po policzkach.
- Bo tak jest.. - dodał przygaszony. - Ale ja już nie wiem jak mam do Ciebie trafić dziewczyno.. - dodał ze smutkiem w głosie. Zacisnęłam mocno oczy i zagryzłam mocno wargi. Zaniosłam się płaczem, ale na szczęście udało mi się stłumić dźwięk tego. Usłyszałam w słuchawce jakieś szmery, szepty i cisza. Objęłam się ręką czując jak od płaczu zaczęło drżeć mi ciało.
- Nayeon? - usłyszałam delikatny głos w słuchawce, który nie należał do Jimina.
- Jeongguk. - odparłam cicho słysząc jak drży mi głos.

*Jeongguk*
Podniosłem się z łóżka i wyszedłem ze swojego pokoju. Zszedłem na dół i wyszedłem z dormy, siadając na jednym ze schodków.
- Nayeon.. Posłuchaj.. - wziąłem delikatny wdech. - Wróć do nas. Potrzebujemy Cię. - dokończyłem zamykając oczy i przeczesując włosy dłonią.
- Jeongguk nie mogę na razie. - odparła. Jej głos drżał i było słychać, że płaczę, a w tle słychać było jeżdżące auta i szmer tętniącego życie miasta. Złapałem materiał koszulki w dłoń i zacisnąłem ją.
- Dlaczego? - oblizałem wyschniętą, dolną wargę bawiąc się materiałem koszulki w palcach.
- Muszę odpocząć Jeongguk. - odparła cicho, pociągając nosem.
- Nayeon nie zrozum mnie źle.. - zacząłem niepewnie. - Ale Jimin hyung ma rację. Dostałaś tu pracę i powinnaś brać odpowiedzialność za to co robisz. Nie możemy w nieskończoność trzymać dla Ciebie tego miejsca pracy. Wiesz, że jestem realistą. Nayeon wróć do nas. Potrzebujesz nas tak samo jak my Ciebie. Jeśli Yoongi hyung naprawdę by Cię kochał nigdy nie uwierzył by w coś takiego co powiedziała mu Aggie, więc zastanów się nad tym wszystkim porządnie i odezwij się do nas. - westchnąłem ciężko ponownie zaciskając materiał koszulki w dłoni i orientując się, że strasznie nerwowo mrugam powiekami. Zamknąłem oczy na dłuższą chwilę i po chwili je otworzyłem cały czas czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Nayeon. - Jesteś tam jeszcze? - zapytałem cicho.
- Jestem, jestem. - odparła zamyślona. - Możesz powiedzieć mi co takiego Aggie powiedziała Yoongiemu?
- To Ty nic nie wiesz? - zmarszczyłem zdziwiony brwi.
- No najwidoczniej nie. - odparła zirytowana. Już nie płakała.
- To Aggie powiedziała Yoongiemu hyungowi, że jesteś w ciąży i dała mu podrobione zdjęcie USG, które podobno miało należeć do Ciebie. - powiedziałem podnosząc się ze schodka. Ruszyłem przed siebie, wyszedłem z naszej posesji i skręciłem w prawo.
- A skąd ona to miała? - zapytała rozwścieczona.
- Tego nie wiem. - westchnąłem cicho.
- Rozmawialiście o tym z Yoongim? - zapytała niespokojnie.
- Chcieliśmy, ale gdy do nas przyszedł był kompletnie pijany i położyliśmy go prawie od razu spać. - wsunąłem wolną dłoń do kieszeni idąc powolnym krokiem przed siebie. Skręciłem jeszcze raz w prawo, wchodząc w jakąś uliczkę i spuściłem wzrok na ziemię, kopiąc po drodze jakieś kamyki.
- Jeongguk to jest wszystko jakieś popieprzone. Dlaczego ona to zrobiła? Rozmawialiście z nią o tym? - zapytała ze słyszalnym bólem w głosie.
- Nie. - odparłem cicho. - Nikt z nas jakoś nie pomyślał o tym wcześniej. - pokręciłem głową i ponownie skręciłem, tym razem w lewo.
- Jesteście idiotami. - skarciła mnie, na co delikatnie uniosłem kącik ust.
- Ty jesteś nie lepsza skoro od razu wyjechałaś i się poddałaś. - odparłem spokojnie. Dziewczyna zachichotała cicho.
- Teraz będziemy sobie wzajemnie wypominać? - zapytała rozbawiona.
- Najwyraźniej tak. - odparłem tak samo, ale po chwili znowu spoważniałem. - Nayeon. Musisz wrócić i to wyjaśnić. Nie możesz wiecznie tego odwlekać. - powiedziałem cicho.
- Wiem. - westchnęła ciężko. - Ale naprawdę nie chce na razie wracać. - dodała przygaszona.
- Wiesz, że to tak naprawdę nic Ci nie da, a może tylko pogorszyć sprawę? - wyjąłem dłoń z kieszeni i przeczesałem nią włosy.
- A Ty wiesz, że zrobiłeś się strasznie przemądrzały? - zapytała delikatnie podirytowana co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Tak wiem. - odparłem spokojnie.
- Wkurzasz mnie. - powiedziała rozbawiona.
- Ty mnie też. - odparłem uśmiechając się.
- Jeongguk, niby jesteś starszy, ale mądrzejszy to na pewno nie. - roześmiała się cicho.
- Jak Ty się wyrażasz o swoim oppie? - skarciłem ją.
- Od kiedy Ty lubisz jak się na Ciebie oppa mówi? - zapytała chichocząc cicho.
- Zawsze gdy mogę Cię w ten sposób skarcić. - roześmiałem się cicho.
- Jesteś nie miły. - powiedziała z wyrzutem w głosie.
- A Ty jesteś tchórzem. - odparłem poważnym tonem.
- Możemy skończyć jak na razie ten temat? - zapytała smutno. Westchnąłem cicho i pokręciłem bezradnie głową.
- Czy jest jakiś sposób, żebym namówił Cię do powrotu? - zapytałem zrezygnowany.
- Jeongguk.. Naprawdę potrzebuję chwilę przerwy, odpoczynku.. Proszę zrozum mnie.. -  powiedziała cicho, prawie, że szeptem.
- Nayeon nie potrafię. - odparłem cicho. Jak miałem zrozumieć tę dziewczynę? Nikt tak naprawdę nie wiedział co siedzi w głowie tej dziewczyny. Co pięć minut zmieniała zdanie, decyzję. Co pięć minut zmieniał się jej humor. Ciężko było ocenić jak się zachowa za kilka chwil. Zrezygnowany pokręciłem głową.
- Jeongguk ja wrócę. Tylko jeszcze nie teraz. - w jej głosie słychać było prośbę.
- Chociaż powiedz czy jesteś bezpieczna.. - powiedziałem zatrzymując się w drodze powrotnej.
- Tak. Jestem.. - odparła z zawahaniem w głosie. Zmarszczyłem zaniepokojony brwi.
- Dlaczego mnie okłamujesz? - zapytałem ponownie oblizując wyschnięte usta.
- Dlaczego uważasz, że Cię okłamuję? - zapytała niepewnie.
- Słyszałem to zawahanie w Twoim głosie. Nayeon powiedz o co tak naprawdę chodzi. - powiedziałem twardo, lekko poddenerwowany.
- O nic. - odparła cicho.
- Czy ktoś Cię szantażuję? - zapytałem czując coraz większe zdenerwowanie. - Czy to ten sam koleś, który Cię wcześniej porwał? - zacząłem nerwowo krążyć po uliczce. - Nayeon odpowiedz mi! - uniosłem głos, ale z drugiej strony odpowiedziała mi cisza. - Nayeon jesteś tam? - zdenerwowanie ustąpiło miejsce przerażeniu. Czułem jak serce bije mi coraz szybciej. Zacisnąłem wolną dłoń we włosach, oczekując odpowiedzi.
- Tak jestem. - usłyszałem w końcu jej głos czując wielką ulgę na sercu. - Nic mi nie grozi, jestem bezpieczna. - powiedziała już pewniejszym głosem.
- Teraz już Ci nie wierzę. - odparłem zły i zawróciłem do dormy. - Możesz się spodziewać tego, że ktoś po Ciebie przyleci w najbliższych dniach. - dodałem idąc szybszym krokiem.
- Nie zgadzam się na to! - krzyknęła, więc odsunąłem delikatnie telefon od ucha.
- Nie interesuję mnie to Nayeon. - odparłem poważnie. - Powiedziałem już, że ktoś po Ciebie przyleci i koniec tematu. - dodałem prawie biegnąc. Wszedłem na naszą posesję i wszedłem do dormy.
- Jeongguk nie jestem małym dzieckiem. - uniosła głos. Było słychać, że jest wściekła.
- Ale się tak zachowujesz. - odparłem równie zły. Wbiegłem po schodach na górę i zapukałem do drzwi jednego z pokoju. Gdy usłyszałem 'proszę', wszedłem do środka.
- Czy ja w końcu będę mogła sama decydować o swoim życiu?! - ponownie krzyknęła, a ja westchnąłem niesłyszalnie.
- Jeśli dojrzejesz do swojego wieku i zmądrzejesz to może o tym porozmawiamy. Teraz wróć do domu, spakuj się i czekaj aż ktoś po Ciebie będzie. - powiedziałem i nie czekając na odpowiedź dziewczyny rozłączyłem się. Spojrzałem na osoby siedzące na łóżku.
- To znaczy, że lecimy po nią? - Soohe spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Tak. - odparłem bez emocji i usiadłem bez sił na fotel przy biurku. - Znaczy Ty zostajesz. Ja i hyungowie po nią lecimy. - dodałem wskazując głową na Taehyunga, który siedział obok dziewczyny.
- To znaczy kto jeszcze? - brunetka zmarszczyła brwi.
- Jimin hyung. - skinąłem spokojnie głową i napiłem się wody, która stała koło biurka.
- No dobrze. - dziewczyna odparła spokojnie.
- Czy Nayeon nie może być taka jak Ty? - zapytałem zrezygnowany, kręcąc głową.
- To znaczy? - brunetka zapytała zaskoczona.
- Taka spokojna, nie sprzeciwiająca się wszystkiemu i wszystkim. - odparłem kierując na nią wzrok. Soohe roześmiała się cicho.
- Taka już ona jest, ale taką ją kochamy. - odparła rozbawiona.
- Oj tu się z Tobą zgodzę. - skinąłem głową, unosząc delikatnie kącik ust.

*Nayeon*
Gdy Jeongguk się rozłączył byłam niewyobrażalnie wściekła. Szybko zawróciłam w kierunku domu, coraz mocniej ściskając telefon w dłoni. Wbiegłam na swoją posesję. Wpadłam do domu z hukiem i bez słowa wbiegłam po schodach na górę, a potem do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, zamykając je za sobą i rzuciłam się na łóżko, rozpłakując się. Byłam taka wściekła, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Uniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam mocno twarz dłońmi. Wsunęłam dłonie we włosy mocno je zaciskając, czując jak kilka z nich zostaję wyrwanych. Zagryzłam mocno wargi próbując sensowne wyjście z tej sytuacji, ale nic normalnego nie przychodziło mi do głowy.
- Jeszcze się przekonamy. - powiedziałam do siebie podnosząc się z łóżka. - Zobaczymy czy wtedy wszyscy będziecie tacy mądrzy. - mruknęłam pod nosem wyjmując walizkę spod łóżka. - Nie jestem pieprzonym dzieckiem. Umiem sobie sama poradzić. - rzuciłam jeszcze bardziej wściekła i podeszłam do szafy, gdzie kilka godzin wcześniej zdążyłam poukładać swoje rzeczy. Powyjmowałam je wszystkie na podłogę i usiadłam koło nich i koło walizki. Zaczęłam spokojnie je układać gdy doszło do mnie delikatne pukanie do moich drzwi.
- Proszę. - powiedziałam bez najmniejszej emocji w głosie.
- Masz gościa. - usłyszałam głos swojego taty, który delikatnie uchylił drzwi.
- Kogo? - zapytałam nawet na niego nie patrząc.
- Mnie. - usłyszałam męski głos za swoim plecami. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Gdy tata wyszedł i zamknął za sobą drzwi, szybko podniosłam się i rzuciłam się na szyję swojemu przyjacielowi ponownie płacząc. - Hej, mała co się dzieję? - zapytał z troską w głosie.
- Jong-in.. - zaszlochałam cicho przytulając się mocniej do chłopaka.
- Nayeon, powiedz mi co się dzieję? - słychać było, że chłopak był strasznie zmartwiony. Wziął mnie na ręce i omijając przeszkody na ziemi podszedł do łóżka. Usiadł na nim sadzając mnie na swoich kolanach i przytulając cały czas do siebie. - Powiesz mi czy nie? - jego głos był cichy, delikatny, ale spokojny. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
- Ja już po prostu nie wiem co mam robić. - odparłam cicho i smutno.
- Zawsze możesz wypłakiwać się chłopakowi, który przyszedł Ci podokuczać. - roześmiał się cicho, przez co uniosłam delikatnie kącik ust. Odetchnęłam cicho uspokajając się powoli. Po około pół godzinie byłam już całkowicie spokojna.
- To może teraz powiesz mi dokąd się wybierasz? - Jong-in uniósł brew wskazując głową na walizkę.
- Moi przyjaciele z Korei sobie wymyślili, że po mnie przylecą. - odparłam czując, że znowu zaczynam się denerwować na samą myśl o tym.
- Spokojnie. - Jong-in złapał mnie delikatnie za dłoń wyczuwając co się dzieję. Wzięłam głębszy wdech i wypuściłam powoli powietrze czując, że dzięki temu ponownie się uspokajam.
- Jestem zmęczona tym wszystkim. - westchnęłam cicho i pokręciłam głową.
- Rozumiem Cię, ale musisz być silna i musisz dać radę. - odparł cicho, a ja zamknęłam oczy. Ziewnęłam delikatnie i oparłam się wygodniej o chłopaka oddychając spokojnie. Gdy zsunął moje ciało na łóżko i gdy wyszedł z mojego pokoju z myślą, że śpię, uniosłam się do pozycji siedzącej. Po upewnieniu się, że chłopak szybko nie wróci, wyjęłam z kieszeni serwetkę, którą dostałam jakiś czas temu i wybrałam numer, który się na niej znajdował.
- Hej. Tu Nayeon.. - powiedziałam niepewnie. - Potrzebuję Twojej pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz