poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Ep. 37

*W poprzednim rozdziale*
[Skierował na mnie swój wzrok, a ja poczułam ukłucie w sercu gdy spojrzałam w jego pełne nienawiści oczy. - Masz dwie godziny, żeby się stąd wynieść albo Ci w tym pomogę. - dodał wściekły i wyszedł z salonu.]

Patrzyłam ogłupiała za chłopakiem nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.
- Nayeon to prawda? - usłyszałam głos Jeongguka za sobą. Spojrzałam na niego i z pomocą Taehyunga podniosłam się z ziemi. 
- Nie. - odparłam słabym głosem, resztkami sił próbując powstrzymać płacz. 
- Skąd on w ogóle wziął taki pomysł? - brunet pokręcił głową, a ja spojrzałam na Tae. Oboje doskonale wiedzieliśmy skąd. 
- Porozmawiam z nim. - Taehyung uśmiechnął się słabo do mnie. Pokiwałam bez słowa głową po czym chłopak wyszedł.
- Wiesz, że nie pozwolę Ci się wyprowadzić? - głos Jeongguka był opanowany. ale pewny siebie. Ustałam delikatnie na palcach i musnęłam jego policzek ustami, po czym odwróciłam się i bez słowa skierowałam się na górę zostawiając zmieszanego chłopaka samego w salonie. Rozejrzałam się po pokojach w poszukiwaniu swojego i jak się okazało mój pokój był również pokojem Yoongiego, ale na szczęście nie było go w nim. Zamknęłam za sobą drzwi, spakowałam prawie wszystkie swoje rzeczy do jednej walizki i razem z nią wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, ubrałam buty i korzystając z okazji, że Jeongguk razem z Taehyungiem kłócili się z Sugą, wyszłam z dormy, jak najciszej zamykając za sobą drzwi. Zamówiłam taksówkę i po kilkunastu minutach jechałam już do szpitala. 
- Poczeka Pan na mnie kilka minut? - zapytałam miłego, starszego Pana.
- Oczywiście. - uśmiechnął się ciepło, a ja wysiadłam z taksówki ściskając mały liścik w dłoni. Weszłam do szpitala, po wykłóceniu się z pielęgniarką, że muszę wejść do Soohe, niechętnie zaprowadziła mnie pod jej salę. Weszłam po cichu do niej nie paląc światła. Podeszłam do łóżka i spojrzałam na słodko śpiącą brunetkę. Uśmiechnęłam się słabo na jej widok, nachyliłam się nad nią i pocałowałam ją w czoło.
- Wrócę do Ciebie. - szepnęłam i zostawiłam liścik na stoliku obok. Wychodząc z sali ostatni raz spojrzałam na dziewczynę i zamknęłam za sobą drzwi. Wyszłam ze szpitala, wróciłam do taksówki i podałam kierowcy adres pod, który chciałam teraz pojechać. Oparłam głowę o szybę i wpatrzyłam się w płynące krople deszczu na szybie auta. 
- Wraca Pani do domu? - kierowca taksówki spojrzał na mnie we wstecznym lusterku.
- Słucham? - zapytałam wyrwana z myśli i dopiero teraz rozpoznałam tego człowieka. - To Pan mnie zabrał z lotniska gdy tu przyjechałam. - powiedziałam, a na twarzy mężczyzny pojawił się miły uśmiech.
- Trochę czasu od tamtej pory minęło. - skinął mi delikatnie głową.
- Oj tak. - westchnęłam cicho splatając swoje dłonie.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział miło parkując auto. Zapłaciłam swoją należność, wzięłam głęboki wdech i wysiadłam z taksówki.
- Dziękuję Panu, miłej nocy. - powiedziałam do kierowcy biorąc swoją walizkę i zamknęłam za sobą drzwi. Przeszłam kilka kroków, a przede mną otworzyły się wielkie szklane drzwi. Zacisnęłam mocniej dłoń na rączce od walizki. Przeszłam przez szklane drzwi oddychając ciężej. Gdy udało mi się kupić bilet na najbliższy lot do Los Angeles, usiadłam na jednym z krzesełek czekając na odprawę. Miałam szczęście, bo najbliższy lot miałam za dwie godziny. Gdy przeszłam odprawę, oddałam bagaż i weszłam na pokład samolotu poczułam bolesne ukłucie w sercu, przez które do moich oczu ponownie napłynęły łzy. Usiadłam na swoim miejscu, aby nikt tego nie zauważył i od razu odwróciłam głowę w stronę okna. Lot minął spokojnie, ale był zbyt długi. Wysiadłam z samolotu, zabrałam swój bagaż i wyszłam z lotniska. Zamówiłam taksówkę, która przyjechała po jakichś dwudziestu minutach. Wsiadłam do niej i podałam adres kierowcy. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. Była ósma czterdzieści pięć. Wzięłam cichy wdech nadal czując ucisk na sercu. Gdy kierowca zatrzymał się pod danym adresem, zapłaciłam mu, wzięłam swój bagaż i wysiadłam z taksówki. Niechętnym krokiem weszłam na ogromną posesję, podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem w nadziei, że wszyscy już nie śpią. Po kilku minutach drzwi się otworzyły.
- Nayeon? - wysoki, starszy brunet rozszerzył mocno oczy na mój widok. - Co Ty tutaj robisz?
- Tato.. - głos mi się załamał. Wypuściłam z dłoni rączkę od walizki i przytuliłam się do swojego rodziciela rozpłakując się mocno. Tata objął mnie, kładąc jedną dłoń na mojej głowie, a drugą kładąc na moje plecy. Gładził mnie delikatnie po głowie i po plecach, czekając aż się uspokoję.
- Co się stało, że przyjechałaś? - zapytał, gdy byłam już spokojniejsza. 
- Tęskniłam za wami. - odparłam cicho, co nie było kłamstwem, ale pozwoliło mi to uniknąć jakichkolwiek wyjaśnień.
- Moja mała córeczka. - tata delikatnie starł mi łzy z policzków i wziął moją walizkę. - Wchodź do środka. - odsunął się z przejścia, wpuszczając mnie do domu. Nic a nic się w nim nie zmieniło. Wzięłam delikatny wdech, wdychając znajomy mi zapach rodzinnego ciepła. 
- Kochanie kto przyszedł? - usłyszałam ciepły głos swojej mamy. Weszłam do kuchni i spojrzałam na niższą ode mnie brunetkę, jak zawsze elegancko ubraną.
- Cześć mamo. - powiedziałam cicho, a ona odwróciła się kierując na mnie swój delikatny wzrok.
- Nayeon. - odparła równie cicho i przytuliła mnie mocno. - Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniliśmy. - powiedziała całując mnie po głowie.
- Ja za wami też mamo. - odparłam wtulając buzię w jej włosy. 
- Pewnie jesteś głodna. Siadaj od razu Ci coś przyszykuję. - powiedziała radośnie odsuwając się ode mnie i całując mnie w oba policzki. Uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam przy wyspie kuchennej. 
- Jak było w Korei? - zapytała z zaciekawieniem w głosie biorąc się za robienie jedzenia dla mnie.
- Dużo się działo. - odparłam wymijająco. 
- A jakiś chłopak? - roześmiała się delikatnie, a mnie ponownie złapał ten bolesny ucisk na sercu.
- Mamo byłam zbyt zajęta pracą. - odparłam próbując brzmieć spokojnie i naturalnie.
- Właśnie, dawno nie rozmawiałam z Jess. Będę musiała do niej zadzwonić. - pokiwała głową.
- Nie musisz, wszystko u niej dobrze, ma teraz dużo pracy na głowie i ledwo ma czas, żeby coś zjeść. - odparłam szybko. Naprawdę nie chciałam, żeby mama się dowiedziała, że przez prawie pięć miesięcy nie pojawiałam się w pracy.
- No skoro tak mówisz. - mama z gracją krzątała się przy przygotowywaniu dla mnie posiłku. - Na długo przyjechałaś? - spojrzała na mnie.
- Jeszcze nie wiem. - odparłam zgodnie z prawdą. Sama nie wiedziałam co ja teraz ze sobą zrobię. Muszę jakoś udowodnić Yooniegmu, że to wszystko to kłamstwa. Muszę mu pokazać, że naprawdę go kocham. Muszę..
- Wyglądasz na wycieńczoną. - mama zmarszczyła zmartwiona brwi.
- Leciałam dwanaście godzin, to dlatego. - uśmiechnęłam się miło do rodzicielki.
- To zjesz śniadanie i położysz się spać. Nawet nie chce słyszeć słowa sprzeciwu. - zaśmiała się melodyjnie i wróciła do swojego zajęcia. Po piętnastu minutach postawiła przede mną naleśniki polane sosem klonowym. - Smacznego kochanie. - pocałowała mnie w głowę i zajęła się sprzątaniem kuchni. Zjadłam jak najszybciej, chcąc już położyć się do łóżka.
- Dziękuję mamo. Było przepyszne. - uśmiechnęłam się do niej i wstawiłam talerzyk do zmywarki. Poszłam na górę, weszłam do swojego starego pokoju, w którym również nic się nie zmieniło i podeszłam do swojej walizki. Wyjęłam z niej czystą bieliznę i piżamy. Weszłam do swojej łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wystające obojczyki, płaski brzuch. Figura jednym słowem idealna. Pokręciłam głową na myśl, że Suga naprawdę uwierzył w to, że jestem w ciąży i usiadłam na krawędzi wanny, napuszczając sobie do niej gorącej wody. Po długiej kąpieli wyszłam z wanny, wytarłam się i ubrałam się w świeże, przygotowane wcześniej rzeczy. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku gdy usłyszałam głos swojej mamy.
- Nayeon masz gościa! - krzyknęła z dołu. Mruknęłam niezadowolona pod nosem, czując po chwili ogarniający mnie strach na myśl kto to może być. Wyszłam ze swojego pokoju i zeszłam powoli na dół.
- Kogo takiego? - zapytałam niepewnie i spojrzałam w stronę drzwi wejściowych. - Jong-in.. - szepnęłam.

----------------
Mała aktualizacja w bohaterach. (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz